Strona główna
opoka.org.pl
2020-03-18 09:39
Biuro Duszpasterstwa Emigracji

Ojciec Święty Franciszek: Wiara wyzwala ze strachu i daje nadzieję

W Jego krzyżu zostaliśmy zbawieni, aby przyjąć nadzieję i pozwolić, aby to ona umocniła i wspierała wszystkie środki i możliwe drogi, które mogą nam pomóc strzec siebie oraz strzec innych. Przyjąć Pana, aby przyjąć nadzieję. Oto moc wiary, która wyzwala ze strachu i daje nadzieję – mówił papież Franciszek podczas modlitwy na Placu św. Piotra w piątek, 27 marca. Ojciec Święty wraz z wiernymi łączącymi się na modlitwie poprzez transmisje, modlił się o ustanie epidemii koronawirusa.

„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” – te słowa Ewangelii powtarzał Papież na Placu św. Piotra podczas dzisiejszej modlitwy. „Panie, dziś wieczorem Twoje Słowo uderza i dotyka nas wszystkich. W tym naszym świecie, który kochasz bardziej niż my, ruszyliśmy naprzód na pełnych obrotach, czując się silnymi i zdolnymi do wszystkiego. Chciwi zysku, daliśmy się pochłonąć rzeczom i oszołomić pośpiechem. Nie zatrzymaliśmy się wobec Twoich wezwań, nie obudziliśmy się w obliczu wojen i planetarnych niesprawiedliwości, nie słuchaliśmy wołania ubogich i naszej poważnie chorej planety. Nadal byliśmy niewzruszeni, myśląc, że zawsze będziemy zdrowi w chorym świecie. Teraz, gdy jesteśmy na wzburzonym morzu, błagamy cię: Zbudź się Panie!” – modlił się Ojciec Święty.

Papież mówił, że początkiem wiary jest świadomość, że potrzebujemy zbawienia. „Nie jesteśmy samowystarczalni, sami toniemy; potrzebujemy Pana jak starożytni żeglarze gwiazd. Zaprośmy Jezusa do łodzi naszego życia. Przekażmy Mu nasze lęki, aby On je pokonał. Podobnie jak uczniowie doświadczymy, że z Nim na pokładzie nie dojdzie do katastrofy. Bo Boża moc polega na skierowaniu ku dobru wszystkiego, co się nam przytrafia, także rzeczy złych. Wnosi On w nasze burze pokój ducha, bo z Bogiem życie nigdy nie umiera” – podkreślał. 

Pan rzuca nam wyzwanie i w czasie burzy zaprasza nas do rozbudzenia i uaktywnienia solidarności i nadziei zdolnych nadać trwałość, wsparcie i znaczenie tym godzinom, w których wszystko wydaje się tonąć. Pan budzi się, aby rozbudzić i ożywić naszą wiarę paschalną. Mamy kotwicę: w Jego krzyżu zostaliśmy zbawieni. Mamy ster: w Jego krzyżu zostaliśmy odkupieni. Mamy nadzieję: w Jego krzyżu zostaliśmy uzdrowieni i ogarnięci, aby nic i nikt nas nie oddzielił od Jego odkupieńczej miłości. Pośród izolacji, w której cierpimy z powodu braku uczuć i spotkań, doświadczając braku wielu rzeczy, po raz kolejny posłuchajmy wieści, która nas zbawia: On zmartwychwstał i żyje obok nas” – mówił Papież. 

Po wygłoszeniu medytacji Ojciec Święty modlił się przed wizerunkiem Matki Bożej „Salus Populi Romani”, a potem pod cudownym krucyfiksie z kościoła św. Marcelego. Po modlitwie w ciszy i adoracji Najświętszego Sakramentu Papież wyszedł przed bazylikę i udzielił Najświętszym Sakramentem nadzwyczajnego błogosławieństwa apostolskiego „Urbi et Orbi” (Miastu i Światu). 

BP KEP

Tekst papieskiego rozważania w tłumaczeniu na język polski:

„Gdy zapadł wieczór” (Mk 4, 35). Tak zaczyna się usłyszana przez nas Ewangelia. Od tygodni wydaje się, iż zapadł wieczór. Na naszych placach, ulicach i miastach zebrały się gęste ciemności; ogarnęły nasze życie, wypełniając wszystko ogłuszającą ciszą i posępną pustką, która paraliżuje wszystko na swej drodze. Czuje się je w powietrzu, dostrzega w gestach, mówią o tym spojrzenia. Przestraszyliśmy się i zagubiliśmy. Podobnie jak uczniów z Ewangelii ogarnęła nas niespodziewana i gwałtowna burza. Uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy w tej samej łodzi, wszyscy słabi i zdezorientowani, ale jednocześnie ważni, wszyscy wezwani do wiosłowania razem, wszyscy potrzebujący, by pocieszać się nawzajem. Na tej łodzi… jesteśmy wszyscy. Tak jak ci uczniowie, którzy mówią jednym głosem i wołają w udręce: „giniemy” (w. 38), tak i my zdaliśmy sobie sprawę, że nie możemy iść naprzód każdy na własną rękę, ale jedynie razem. 

Łatwo odnaleźć się w tym opowiadaniu. To, co trudno zrozumieć, to postawa Jezusa. Podczas gdy uczniowie są naturalnie zaniepokojeni i zrozpaczeni, On przebywa na rufie, w tej części łodzi, która idzie na dno jako pierwsza. I co czyni? Mimo rozgardiaszu śpi spokojnie, ufając Ojcu – to jedyny raz w Ewangelii, gdy widzimy Jezusa śpiącego. Kiedy następnie został zbudzony, uciszywszy wiatr i wody, zwraca się do uczniów z tonem wyrzutu: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” (w. 40). 

Postarajmy się to zrozumieć. Na czym polega brak wiary uczniów, w odróżnieniu od ufności Jezusa? Oni nie przestali w Niego wierzyć, istotnie, wzywają Go. Ale zobaczmy, jak Go wzywają: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” (w. 38). Nie obchodzi Cię to: myślą, że Jezus się nimi nie interesuje, że się o nich nie troszczy. Wśród nas, w naszych rodzinach, jedną z rzeczy, która boli najbardziej, jest to, kiedy słyszymy: „Czy tobie na mnie nie zależy?”. To zdanie boli i rozpętuje burze w sercach. Musiało też wstrząsnąć Jezusem. Bo nikomu nie zależy na nas bardziej, niż Jemu. Istotnie, kiedy został wezwany, natychmiast ocalił swoich załamanych uczniów. 

Burza odsłania naszą bezradność i odkrywa te fałszywe i niepotrzebne pewniki, z jakimi zbudowaliśmy nasze programy działania, nasze plany, nasze nawyki i priorytety. Pokazuje nam, jak uśpiliśmy i porzuciliśmy to, co karmi, podtrzymuje i daje siłę naszemu życiu i naszej wspólnocie. Burza odsłania wszystkie postanowienia, by „zapakować” i zapomnieć o tym, co karmiło dusze naszych narodów; wszystkie te próby znieczulenia pozornie „zbawczymi” nawykami, niezdolnymi do odwoływania się do naszych korzeni i przywoływania pamięci naszych starszych, pozbawiając nas tym samym odporności niezbędnej do stawienia czoła przeciwnościom losu. 

Wraz z burzą opadła maska tych stereotypów, za pomocą których ukrywaliśmy nasze „ego”, stale się martwiąc o własny obraz. Po raz kolejny odkryto tę (błogosławioną) wspólną przynależność, od której nie możemy uciec: przynależność jako braci. 

„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?”. Panie, dziś wieczorem Twoje Słowo uderza i dotyka nas wszystkich. W tym naszym świecie, który kochasz bardziej niż my, ruszyliśmy naprzód na pełnych obrotach, czując się silnymi i zdolnymi do wszystkiego. Chciwi zysku, daliśmy się pochłonąć rzeczom i oszołomić pośpiechem. Nie zatrzymaliśmy się wobec Twoich wezwań, nie obudziliśmy się w obliczu wojen i planetarnych niesprawiedliwości, nie słuchaliśmy wołania ubogich i naszej poważnie chorej planety. Nadal byliśmy niewzruszeni, myśląc, że zawsze będziemy zdrowi w chorym świecie. Teraz, gdy jesteśmy na wzburzonym morzu, błagamy cię: „Zbudź się Panie!”.

„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?” Panie, kierujesz do nas apel, apel o wiarę. Nie polega ona na tym, żeby być przekonanym, że istniejesz, ale na tym, by przyjść do Ciebie i zaufać Tobie. W tym Wielkim Poście rozbrzmiewa Twój naglący apel: „Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem” (Jl 2, 12). Wzywasz nas, byśmy wykorzystali ten czas próby jako czas wyboru. Nie jest to czas Twojego sądu, ale naszego osądzenia: czas wyboru tego, co się liczy, a co przemija, oddzielenia tego, co konieczne od tego, co nim nie jest. Jest to czas przestawienia kursu życia ku Tobie, Panie, i ku innym. I możemy spojrzeć na wielu przykładnych towarzyszy drogi, którzy w obliczu strachu zareagowali oddając swoje życie. To sprawcza moc Ducha wylana i ukształtowana w odważnych i wielkodusznych aktach poświęcenia się. Jest to życie Ducha zdolne do wyzwolenia, docenienia i ukazania, że nasze życie jest utkane i podtrzymywane przez zwykłych ludzi – zwykle zapomnianych – którzy nie pojawiają się w nagłówkach gazet i magazynów, ani na wielkich wybiegach ostatniego spektaklu, ale bez wątpienia zapisują dziś decydujące wydarzenia naszej historii: lekarze, pielęgniarze i pielęgniarki, pracownicy supermarketów, sprzątaczki, opiekunki, przewoźnicy, stróżowie porządku, wolontariusze, księża, zakonnice i bardzo wielu innych, którzy zrozumieli, że nikt nie zbawia się sam. W obliczu cierpienia, gdzie miarą jest prawdziwy rozwój naszych narodów, odkrywamy i doświadczamy modlitwy arcykapłańskiej Jezusa: „aby wszyscy stanowili jedno” (J 17, 21). Ileż osób codziennie wykazuje się cierpliwością i wlewa nadzieję, starając się nie siać paniki, lecz współodpowiedzialność. Iluż ojców, matek, dziadków i babć, nauczycieli ukazuje naszym dzieciom, za pomocą małych, codziennych gestów, jak stawić czoło kryzysowi i przejść przez niego, dostosowując nawyki, wznosząc oczy i rozbudzając modlitwę. Ileż osób się modli, ofiarowuje i wstawia się dla dobra wszystkich. Modlitwa i cicha posługa: to nasza zwycięska broń. 

„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?”. Początkiem wiary jest świadomość, że potrzebujemy zbawienia. Nie jesteśmy samowystarczalni, sami toniemy; potrzebujemy Pana jak starożytni żeglarze gwiazd. Zaprośmy Jezusa do łodzi naszego życia. Przekażmy Mu nasze lęki, aby On je pokonał. Podobnie jak uczniowie doświadczymy, że z Nim na pokładzie nie dojdzie do katastrofy. Bo Boża moc polega na skierowaniu ku dobru wszystkiego, co się nam przytrafia, także rzeczy złych. Wnosi On w nasze burze pokój ducha, bo z Bogiem życie nigdy nie umiera. 

Pan rzuca nam wyzwanie i w czasie burzy zaprasza nas do rozbudzenia i uaktywnienia solidarności i nadziei zdolnych nadać trwałość, wsparcie i znaczenie tym godzinom, w których wszystko wydaje się tonąć. Pan budzi się, aby rozbudzić i ożywić naszą wiarę paschalną. Mamy kotwicę: w Jego krzyżu zostaliśmy zbawieni. Mamy ster: w Jego krzyżu zostaliśmy odkupieni. Mamy nadzieję: w Jego krzyżu zostaliśmy uzdrowieni i ogarnięci, aby nic i nikt nas nie oddzielił od Jego odkupieńczej miłości. Pośród izolacji, w której cierpimy z powodu braku uczuć i spotkań, doświadczając braku wielu rzeczy, po raz kolejny posłuchajmy wieści, która nas zbawia: On zmartwychwstał i żyje obok nas. Pan nas wzywa ze swego krzyża do odkrycia na nowo życia, które nas czeka, do spojrzenia na tych, którzy nas potrzebują, aby umocnić, rozpoznać i pobudzić łaskę, która jest w nas. Nie gaśmy knotka o nikłym płomieniu (por. Iz 42, 3), który nigdy nie słabnie, i pozwólmy, aby na nowo rozpalił nadzieję.

Przyjąć Jego krzyż, znaczy odnaleźć odwagę, by wziąć w ramiona wszystkie przeciwności obecnego czasu, porzucając na chwilę naszą tęsknotę za wszechmocą i posiadaniem, by uczynić miejsce dla twórczości, którą może wzbudzić jedynie Duch. Oznacza odnaleźć odwagę do otwarcia przestrzeni, gdzie wszyscy mogą się poczuć powołani i zezwolić na nowe formy gościnności, braterstwa i solidarności. W Jego krzyżu zostaliśmy zbawieni, aby przyjąć nadzieję i pozwolić, aby to ona umocniła i wspierała wszystkie środki i możliwe drogi, które mogą nam pomóc strzec siebie oraz strzec innych. Przyjąć Pana, aby przyjąć nadzieję. Oto moc wiary, która wyzwala ze strachu i daje nadzieję. 
„Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?”. Drodzy bracia i siostry, z tego miejsca, które opowiada o skalistej wierze Piotra, chciałbym dziś wieczorem powierzyć was wszystkich Panu, za wstawiennictwem Matki Bożej, Uzdrowienia Jego ludu, Gwiazdy wzburzonego morza. Z tej kolumnady, która obejmuje Rzym i świat, niech zstąpi na was, jak pocieszający uścisk, błogosławieństwo Boże. Panie, pobłogosław świat, daj zdrowie ciałom i pocieszenie sercom. Wzywasz nas, byśmy się nie lękali. Ale nasza wiara jest słaba i boimy się. Ale Ty, Panie, nie zostawiaj nas na łasce burzy. Powtórz raz jeszcze: „Wy się nie bójcie!” (Mt 28, 5). A my, razem z Piotrem, „wszystkie troski przerzucamy na Ciebie, gdyż Tobie zależy na nas” (por. 1 P 5, 7). 
tłum. o. Stanisław Tasiemski OP (KAI)  

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

"Nie zmarnujcie tych trudnych dni"

Papież Franciszek zaapelował, by "nie zmarnować" trudnych dni epidemii koronawirusa. W opublikowanym w środę wywiadzie dla włoskiego dziennika "La Repubblica" wskazał, że można odkryć wartość gestów czułości i miłości w rodzinie. Podziękował też lekarzom.

W rozmowie opublikowanej pod tytułem "Nie zmarnujcie tych trudnych dni" Franciszek powiedział: "W tych trudnych dniach możemy odnaleźć małe konkretne gesty bliskości wobec najbliższych osób; czułość wobec naszych dziadków, całus dla naszych dzieci, osób, które kochamy". To także - dodał - objęcie kogoś, telefon.

"To gesty ważne, decydujące. Jeśli tak przeżyjemy te dni, nie zostaną zmarnowane"- dodał papież. 

Opowiedział o swej niedzielnej modlitwie w rzymskiej bazylice Matki Bożej Większej i w jednym z kościołów, do którego poszedł na piechotę w symbolicznej pielgrzymce przez puste centrum Wiecznego Miasta.

"Poprosiłem Boga, by zatrzymał epidemię; zatrzymaj ją swoją ręką. O to się modliłem"- podkreślił. 

Franciszek odnotował, że często ludzie utrzymują wyłącznie wirtualną formę kontaktów z innymi. Wyraził przekonanie, że należy odkryć "nową bliskość", relacje oparte na trosce i cierpliwości. Jak zauważył, rodziny często jedzą posiłki w ciszy. "Ale nie dlatego, że słuchają siebie nawzajem, ale dlatego, że rodzice oglądają telewizję, a dzieci siedzą z telefonami komórkowymi" - dodał.

"Wyglądają jak mnisi, wszyscy odizolowani od siebie" stwierdził. 

"Moim zdaniem - powiedział papież - ból tych dni powinien otworzyć nas na rozumienie potrzeb pragnień i innych".

Franciszek zapytany o to, co chciałby powiedzieć tym, którzy stracili swoich bliskich w wyniku epidemii i tych, którzy walczą o życie chorych powiedział: "Dziękuję tym, którzy poświęcają się, by ratować innych". 

"I proszę wszystkich, by byli blisko tych, którzy stracili swych bliskich"- wezwał papież. Wskazał, że pocieszenie musi być teraz zadaniem każdego. 

Franciszek wyznał, że zrobił na nim wrażenie tekst włoskiego prezentera telewizyjnego Fabio Fazio, opublikowany niedawno na łamach dziennika "La Repubblica", w którym napisał on, że ci, którzy nie płacą podatków nie tylko popełniają przestępstwo, ale także zbrodnię, bo - jak ocenił - to, że obecnie brakuje we Włoszech łóżek szpitalnych i respiratorów, to także jest ich wina. 

Papież został też zapytany o to, jak niewierzący mogą znaleźć nadzieję w takich dniach, jak te. 

"Wszyscy są dziećmi Bożymi"- odparł Franciszek.

"Ktoś może powiedzieć: +nie modlę się bo nie wierzę+. Ale może wierzyć w miłość ludzi wokół niego i tak znaleźć nadzieję"- wyjaśnił papież.

Za: https://www.gosc.pl/

Więcej ważnych i ciekawych artykułów na stronie opoka.org.pl →


Podziel się tym materiałem z innymi:



Polecamy
2020-03-18 08:14:09
miniaturka

Hiszpania: rośnie liczba chorych

Bardzo szybko rośnie liczba chorych w Hiszpanii. Z domu można wychodzić wyłącznie do pracy, na zakupy i do lekarza. Mnożą się jednak także gesty solidarności i pomocy, szczególnie wobec osób starszych i żyjących samotnie.
2020-03-18 08:50:03
miniaturka

Asyż: dzwony wzywają na modlitwę!

W obliczu pandemii koronawirusa w Asyżu trzy razy w ciągu dnia biją dzwony, aby wzywać wiernych do modlitwy za wstawiennictwem św. Franciszka i św. Klary.
2020-03-18 09:28:50
miniaturka

Francja: sanktuarium w Lourdes zamknięte dla wiernych. Po raz pierwszy od czasu objawień

We wtorek w południe po raz pierwszy od czasu objawień zamknięte zostało sanktuarium maryjne w Lourdes. W ten sposób Kościół we Francji chce się przyczynić do walki z koronawirusem.
2020-03-18 10:05:56
miniaturka

Abp Szewczuk: kwarantanna nie może nas oddzielić od Boga

„Kwarantanna nie może nas oddzielić od Boga. Koronawirus nie może doprowadzić do zerwania łączących nas więzi wiary. Na obecny kryzys trzeba odpowiadać intensywną modlitwą” – mówi zwierzchnik ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego.
2020-03-18 10:06:29
miniaturka

Kościół wobec pandemii - Transmisje

Transmisje Mszy Świętych, koronki do Bożego Miłosierdzia, modlitwy różańcowej o godz. 20.30 w intencji ustania pandemii oraz internetowe rekolekcje – to niektóre z inicjatyw podejmowanych przez Kościół w związku z trwającym stanem zagrożenia epidemicznego w Polsce i na świecie. „Dzięki transmisjom, wierni z całej Polski, jak również Polacy za granicą mogą włączać się duchowo zarówno w świąteczną, jak i w codzienną modlitwę”
2020-03-18 10:19:58
miniaturka

Kard. Dominik Duka: Msze do 10 osób, epidemia to próba wiary

W Czechach po wprowadzeniu ogólnokrajowej kwarantanny mocno ograniczone zostały Msze w kościołach.