Żaden hejt nie spowoduje, że się poddam

„Większość młodych pragnie jednej wielkiej miłości” – mówi Magdalena Siemion. Dodaje, że „nie możemy sobie młodzieży odpuścić”. Jej książka „Teologia ciała. Seks według Jana Pawła II cię wyzwoli” trafiła ostatnio na łamy internetowych portali i wywołała lawinę komentarzy.

Na portalu Aszdziennik.pl kilka dni temu pojawił się tekst, wyśmiewający pomysł wykorzystania nauczania Jana Pawła II w szkolnej edukacji seksualnej i bezpośrednio Pani książkę. Jaka była reakcja na te internetowe publikacje?

Po Aszdzienniku i Pudelku, który skopiował większość tekstu, nie spodziewałam się niczego innego. Ten pierwszy to prześmiewczy portal, który słynie i żyje z tworzenia zmyślonych newsów, a Pudelek wiadomo – plotka to ich żywioł. Ja to naprawdę rozumiem, taki jest charakter tych portali, tam nikt nie udaje, że interesuje go prawda czy choćby rzetelna informacja. Zaskoczyła mnie jednak skala poruszenia w internecie. Dosłownie tysiące komentarzy – najczęściej utrzymujących stylistykę portali, czyli kpinę i ośmieszenie. Ale co się lepiej sprzedaje się niż seks, jeszcze w kontekście osoby Jana Pawła II i zamiarów wprowadzenia nauczania dzieł papieża do szkół. Schemat działania takich portali jest prosty: wpisali w wyszukiwarkę minister Czarnek plus nauczanie Jana Pawła II i wyszła im Magdalena Siemion z „Seks według Jana Pawła II cię wyzwoli”. To, co książka prezentuje i co autorka ma do powiedzenia, nie ma żadnego znaczenia.

Jednym z zarzutów było to, że użyte w książce porównania są zbyt proste, trywialne. Tymczasem podczas warsztatów w szkołach miała Pani okazję szansę sprawdzić, co i jak działa na młodzież.

Oczywiście, że są proste. Takie mają być. Mówię do młodych ludzi, dla których sugestywny przekaz jest bardzo ważny. Przytoczone przykłady bez wcześniejszego wprowadzenia mogą wydawać się nieodpowiednie. Weźmy pierwszy z brzegu zarzut, że porównując ludzkie ciało do iPhone’a uprzedmiotawiam osobę. Cała teologia ciała skupia się właśnie na ukazaniu podmiotowości osoby ludzkiej, której nigdy nie można sprowadzić do rzeczy – do przedmiotu użycia.

Autorka wspomnianego na początku tekstu oburza się, że krzywdzę młodzież i odbieram jej autonomię, ponieważ na wstępie książki sugeruję, że ich ciała należą do Boga. To zupełne nieporozumienie! Przecież ja przedstawiam chrześcijańską, katolicką naukę – a nie liberalne poglądy polskich feministek – według której nie tylko ciało, ale cały człowiek należy do Boga, jest jego dzieckiem.

Jak reagują uczniowie na takie podejście?

Pisałam już nie raz o tym, jakim powodzeniem cieszy się nie tylko książka, ale także warsztaty. Nie wszystko jest przyjmowane z entuzjazmem, młodzi w ogóle podchodzą do mnie raczej nieufnie i sceptycznie: po co ona tu przyjechała, czego chce... Pierwszym moim zadaniem jest wzbudzić w nich zaufanie oraz przekonać do tego, że mam jak najlepsze intencje i że dzielę się z nimi czymś, w co sama bardzo wierzę i co zmieniło także moje życie.

Ta autentyczność jest podstawą. Młodzi od razu wyczują fałsz. Najważniejsze jest, żeby z nimi rozmawiać, oni mają mnóstwo pytań i są spragnieni dialogu. Pod koniec zajęć robię taką mini ankietę, prosząc uczestników, aby wypisali plusy i minusy zajęć. Jeżeli na kartce czytam: „Dziękuję za to spotkanie, teraz wiem, czym jest prawdziwa miłość”, to nie potrzebuję lepszego komplementu, ani dowodu na to, że to co robię ma sens. Dodam tylko, że takich pozytywnych opinii jest jakieś 98 proc.

Są rzeczy, które trudno jest młodym ludziom zaakceptować?

Nie przyjmują np. żadnego argumentu, jeżeli chodzi o niestosowanie antykoncepcji. Dla nich to jest oczywistość, ale kiedy zapytać ich, dlaczego to takie oczywiste, to odpowiadają, że „wszyscy tak robią”. To znaczy, że nikt się nie zastanawia, dlatego tak jest, czy to jest dobre, tylko ślepo powtarza, a co gorsza naśladuje innych.

Większość młodych pragnie jednej wielkiej miłości. Nikt na pytanie, ilu chciałabyś mieć mężów czy ile chciałbyś mieć żon, nie odpowiedział: „kilku” czy „kilka”. Każdy chce mieć tę jedną jedyną i tego jednego jedynego.

Często pytają też o miłość homoseksualną, dlaczego Kościół nie chce zaakceptować takich związków. I tu trzeba zacząć od samego początku, od Księgi Rodzaju, że jesteśmy stworzeni jako kobieta i mężczyzna.

Generalnie mam bardzo dobre doświadczenie pracy z młodzieżą. Młodzi ludzie naprawdę chcą wiedzieć, co zrobić, aby ich relacje były dobre i trwałe. Nie możemy sobie młodzieży odpuścić, nawet jak będzie się z nami kłócić. Dlatego ani Aszdziennik, ani Pudelek, ani żaden hejt nie spowoduje, że się poddam.

Jak by Pani streściła – już nie tylko dla młodzieży – najważniejsze elementy teologii ciała według Jana Pawła II?

Papież kładzie duży nacisk na osobowy wymiar człowieka, wyraźnie pokazuje, że ciało nie jest rzeczą, służy do kochania, nie do używania, a seksualność człowieka jest bardzo ważna i dlatego nie można się nią bawić, tylko należy ją chronić. Nie dlatego, że jest zła i grzeszna, ale dlatego, że jest tak bardzo cenna i piękna. To właśnie Karol Wojtyła odczarowuje stereotypowe myślenie, że pierwszym, podstawowym celem małżeństwa jest posiadanie potomstwa. Papież mówi o budowaniu więzi, miłości, z której dziecko się pocznie. Podkreśla, że aby prawdziwie kochać trzeba zaryzykować i położyć na szalę całego siebie, nie jakąś część np. cielesność, ale wszystko – Wojtyła definiuje to jako bezinteresowny dar z siebie samego.

Konsumpcyjna, indywidualistyczna kultura nic z tego nie rozumie albo nie chce zrozumieć, więc najprostszą metodą jest nawet nie zakwestionowanie, ale obśmianie takiego stylu życia. Jeżeli nie promujesz rozwiązłości i antykoncepcji, to z marszu jesteś postrzegany jako oszołom, konserwa. Jeżeli to ma być wyznacznikiem nowoczesności i postępu, to na zawsze chcę pozostać ciemnogrodem.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama