#ZaczynamDzienOdEwangelii - Pokora doprowadzi do celu

Ileż to razy wszystko było od początku dla mnie jasne, by zakończyć się dokładnie nie tak, jak się spodziewałem. Robiłem wszystko, co potrzeba i jak potrzeba, ale brakowało pokory, o którą woła dziś Jezus? Refleksji i powierzenia spraw Temu, który wie jak wywieść Dobro z każdej sprawy. Prosta pokora na ogół wystarcza, by dotrzeć do celu.

4 STOPNIE POKORY – KLUCZEM DO RZECZYWISTOŚCI

Czy zadajemy sobie czasem pytanie o naszą pokorę? Czy jesteśmy pokorni? Pytanie to nie byłoby może tak ważne, gdyby nie pokrywało się z innym pytaniem: Czy nie jesteśmy oderwani od rzeczywistości?

Z rzeczywistością bowiem łączy nas właśnie pokora, czyli sytuacja stanięcia skromnie z boku. Wtedy można zobaczyć o wiele więcej, niż gdy – ulegając pysze – ustawimy się w centrum, w światłach reflektorów. Trudno wówczas nie przejąć się sobą. Obudzona pycha, czyli miłość własna, odrywa nas od rzeczywistości. Zwłaszcza od drugiego człowieka; a także, co jest koroną tego dramatu, od Boga, który, choć niewidzialny, jest zawsze przy nas! Skoncentrowani na sobie, głuchniemy na Boga...

Do tego właśnie dramatu nawiązuje westchnienie Chrystusa,, które słyszymy w dzisiejszej Ewangelii: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.”

Łatwo sobie tę chwilę wyobrazić, jak Jezus patrzy z miłością na swoich uczniów, w większości niepiśmiennych, prostych chłopaków, znających się co najwyżej na łowieniu ryb, albo na zwykłych robotach gospodarskich... i przypomina sobie moment, kiedy w prostocie serca, z zapałem, zareagowali na Jego wezwanie do pójścia za Nim. Pewno nie do końca świadomie, ale spontanicznie odpowiedzieli na tajemniczą propozycję przyjaźni z nauczycielem, w którym rozpoznawali Mesjasza, na jakiego czekał naród żydowski.

Propozycja, choć z pozoru szalona, to jednak w miarę poznawania Mistrza, coraz bardziej ujawniała swą mądrość i racjonalność, a zarazem bezcenną wartość dziecięcej prostoty przyszłych Apostołów, bez której nie porwaliby się na tak niezwykły krok.

W jednym rzędzie z owymi prostymi chłopakami staje – wspominany dzisiaj w Liturgii – święty Bonawentura, który – mimo swej legendarnej inteligencji – zasłynął również z dziecięcej prostoty. To dzięki niej uznano go, razem z Biedaczyną z Asyżu, za współzałożyciela zakonu Franciszkanów. Historia opowiada, że papieski posłaniec, który przybył z nominacją kardynalską, zastał Bonawenturę, będącego wtedy generałem zakonu, w kuchni, przy zmywaniu garnków.

Bonawenturze przypisuje się także wyszczególnienie 4 stopni pokory. Pierwszy stopień: gardzić światem. Drugi: nie gardzić nikim z ludzi. Trzeci: gardzić sobą. Czwarty: nie dbać o to, że inni nami gardzą.

W Polsce imię „Bonawentura” również kojarzy się, bardzo ciekawie, z wątkiem pokory i dziecięcej prostoty. Przypomina nam słynną pieśń żołnierzy wyklętych, nazywaną „Modlitwą Bonawentury”.

Skomponował ją młodziutki powstaniec, 17-letni, prosty chłopak, Janek Romocki, harcerz – poeta, o pseudonimie „Bonawentura”. Musiał odznaczać się wyjątkową pokorą, skoro Bóg pozwolił mu stworzyć tak głęboko duchową, poetycką modlitwę. Przytoczę jedną zwrotkę:

     „Od rezygnacji – w dobie klęski,

     Lecz i od pychy – w dzień zwycięski,

     Od krzywd, lecz i od zemsty za nie,

     Uchroń nas, Panie!”

Może to zabrzmi niezbyt pokornie, ale kiedy śpiewałem tę pieśń z harcerzami, wieczorem – przy ognisku, i patrzałem na ich szczęśliwe, młode twarze, to przeżywałem trochę to samo, co Chrystus, kiedy mówił: „Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi, a objawiłeś je prostaczkom!”...

ks. Stefan Czermiński

Liturgia dnia oraz pełne teksty czytań

« 1 »

reklama

reklama

reklama