Zaczynam dzień z Ewangelią

Każdy z nas jest cząstką Królestwa Bożego. Czy i mi nie zdarza się przysnąć? Gdy słabnie we mnie miłość do Boga, łatwo zaczynam lekceważyć, a potem nawet nie zauważać małych grzechów, małych uchybień miłości, które stopniowo przekształcają się w wady. To się nazywa letniość.

LETNIA DRZEMKA I CIERPLIWY ROLNIK

W przypowieści o chwaście Pan Jezus odpowiada na jedno z najtrudniejszych pytań, jakie stawia sobie chrześcijanin: dlaczego Bóg milczy wobec zła, dlaczego pozwala psuć swoje Królestwo, do którego nas zaprosił? Szczególnie dramatycznie to pytanie brzmi, gdy patrzymy na grzechy i słabości zauważalne w widzialnym Kościele, który z woli Chrystusa ma czynić w świecie obecnym Jego Królestwo. Przypowieść jest krótka, zapada w pamięć i wymaga zastanowienia. Tajemnica zła przekracza nasze pojmowanie, bo też nie umiemy pojąć w pełni tajemnicy Dobra, którym jest Bóg. Ale Pan Jezus mówi nam w tej przypowieści wystarczająco dużo, aby przywrócić w naszych sercach pokój co do przyszłości Kościoła i świata, a przede wszystkim samych siebie.

Bóg powierzył człowiekowi odpowiedzialność za swoje Królestwo. Ale „ludzie spali”. To człowiek dał się uwieść Szatanowi na początku swej historii i dzieje się tak nieustannie. Grzech jest świadomym wyborem zła, ale wcześniej słabnie miłość do Boga. Gdy jej brakuje, człowiek traci czujność, daje się podejść. Używając popularnego dziś obrazu, „traci odporność na infekcję”. Tak się dzieje na poziomie społeczeństw czy całych cywilizacji. Również i nasza cywilizacja Zachodu, mimo doświadczenia, do czego prowadzi odrzucenie prawa naturalnego, zasnęła i pozwoliła się zainfekować ideologiom, które podważają prawo do życia ludzi nienarodzonych czy nieuleczalnie chorych, tudzież zrównują człowieka ze zwierzętami lub zakłamują jego naturę.

Każdy z nas jest cząstką Królestwa Bożego. Czy i mi nie zdarza się przysnąć? Gdy słabnie we mnie miłość do Boga, łatwo zaczynam lekceważyć, a potem nawet nie zauważać małych grzechów, małych uchybień miłości, które stopniowo przekształcają się w wady. To się nazywa letniość. Może dobrze sobie przypomnieć o tym w środku lata. Przyjemnie i zdrowo jest się zdrzemnąć w ogrodzie letnim popołudniem, ale jeśli będę drzemał w czasie mojej pracy, to może mieć to opłakane skutki. W naszym życiu duchowym nie możemy pozwolić sobie na drzemkę.

Słuchamy dalej przypowieści. Chwast wyrósł, ale gospodarz nie pozwala go wyrwać. Pan Jezus żył i pracował na wsi, wiedział, że taka operacja mogłaby przynieść więcej szkody. I wie, będąc Panem stworzenia, że „miłość cierpliwa jest” i dlatego On sam jest cierpliwy. Możemy czasami się zżymać: „Jak możesz, Panie Boże, tolerować tyle zła w świecie i w Twoim Kościele?” Wówczas ponownie spojrzyjmy na Królestwo Boże w każdym z nas. Może lepiej, że Bóg jest cierpliwy, bo gdyby zaczął pielić mój ogródek… To oczywiście nie oznacza obojętności wobec moich wad. Byłoby jednak naiwnością i pychą sądzić, że zdołam jednym szarpnięciem pokonać wady i słabości, które tkwią we mnie od dawna, a korzeń mają w grzechu pierworodnym. Tego rodzaju radykalizm moralny często kończy się frustracją i prowadzi do jeszcze głębszych upadków. Radykalna i każdego dnia ponawiana powinna być moja decyzja, aby zwrócić się ku Bogu. A potem, dzień po dniu, roku po roku, w codziennej walce opartej na miłości, kształtując cnoty (niemodne dziś słowo) dążę do tego, aby dobre zboże zagłuszyło chwasty. Niektóre zdechną, inne będą uciążliwe, ale nie zniszczą plonu.


« 1 »

reklama

reklama

reklama