Zaczynam dzień z Ewangelią

Jezus mówi, abyśmy uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi. Jednocześnie jednak każe nam być światłem, aby inni widzieli nasze dobre uczynki i chwalili naszego Ojcaw w niebie. Jak pogodzić jedno z drugim?

Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>

Jak nie utracić nagrody

Jezus powiedział do swoich uczniów. Na drodze do nieba, jak na każdej innej, towarzyszą nam pewne znaki, albo lepiej, wskazówki, dane nam od Boga: modlitwa, dzięki której zachowujemy łączność z Nim, post, dzięki któremu pozbywamy się zbędnych ciężarów w podróży, i jałmużna, dzięki której zauważamy innych, będących w potrzebie. Niestety, jak wszystkie znaki, tak i te, mogą ulec zamazaniu, zabrudzeniu i wtedy przestają pełnić swą funkcję. W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus mówi nam jak utrzymać te trzy znaki w czystości.

Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi. No i mamy problem, ponieważ w innym miejscu Jezus powie, że mamy świecić przed ludźmi, aby widzieli nasze dobre uczynki i chwalili Ojca, który jest w niebie (por. Mt 5, 16). Jak to więc jest z tymi dobrymi uczynkami: mają być widoczne czy ukryte? Odpowiedź jest jedna: Panu Jezusowi nie tyle chodzi o uczynki, ile o nasze intencje. Czemu, albo raczej komu mają one służyć: Bogu i Jego chwale czy naszej próżności? Ojcowie Kościoła nazywali próżność „złodziejką”, która przyłącza się do nas w podróży, zapewnia nas, że idzie w tym samym kierunku, a na koniec, gdy już dojdziemy do celu, okrada nas z wszystkiego. Próżność, można więc powiedzieć, „okrada” nasze uczynki z dobra.

Aby nie ludziom pokazać. Żyjemy w czasach, gdy wszystko jest na sprzedaż. Nasze portale społecznościowe przypominają wielkie okna wystawowe, w których toczy się swoisty wyścig, kto lepiej się „ludziom się pokaże” i otrzyma więcej polubień. Socjologowie i psychologowie biją na alarm, zwracając uwagę, że kryje się za tym ogromny deficyt miłości, której na próżno poszukuje się w sieci, powiększając tym swoją samotność. Bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem nic bowiem nie zastąpi. W naszej religii, powiedział ktoś słusznie, obowiązuje noszenie ciała. Ciało w chrześcijaństwie jest potrzebne, aby wyświadczać sobie nawzajem dobre uczynki: względem duszy i ciała. Tylko w ten sposób możemy okazywać sobie miłość i nie szukać jej rozpaczliwie w sieci, żebrząc jak osioł ze Shreka: „niech mnie ktoś przytuli”.

« 1 »

reklama

reklama

reklama