Zaczynam dzień z Ewangelią

Chrześcijaństwo to pascha – przejście. Musisz przejść przez morze łez, ocean rozpaczy, rzekę beznadziei, dolinę śmierci. Przez sam środek i z podniesioną głową. Bóg nie pozwoli ci zginąć. On jest twoim wybawicielem. Patrz na Niego. Nie pytaj, jak cię uratuje, tylko ufaj.

„Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi”. Czy nie tak się właśnie dzieje teraz? Czas pandemii zaskoczył nas wszystkich. Postawił świat na głowie. Zburzył spokój, napełnił trwogą. Boimy się o przyszłość swoją, bliskich, świata. Ludzie odkryli na nowo, że są śmiertelni. Czego nas uczy ten czas? Czego dowiedzieliśmy się o nas samych i o naszym świecie? Co Bóg nam chce powiedzieć przez to wszystko? Nie chodzi o to, aby się spieszyć z odpowiedzią, ale tego typu pytania warto stawiać. Na głębokim poziomie. Nie szukając odpowiedzi w Internecie, ale w ciszy na modlitwie, przed Bogiem. Warto zaprosić Jezusa do krainy naszego lęku. Poprosić Go pokornie, aby wprowadził tam trochę ładu i światła. By pokazał, czego naprawdę warto się bać, a co jest lękiem nadmiernym, nakręconym sztucznie, paraliżującym, kierującym w stronę rozpaczy. 

„Ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą”. Sytuacje trwogi są zawsze zaproszeniem, aby ufnie spojrzeć na Jezusa. Wszelkie apokaliptyczne fragmenty Biblii to z jednej strony zapowiedź wstrząsów, które burzą pozorny ład świata, a z drugiej zapowiadają Paruzję, czyli ostateczne wejście Boga w historię, który dokona jej bilansu. W tym sensie apokaliptyczne znaki budzą grozę, a zarazem nadzieję. Kruchość naszej egzystencji skłania do zwrócenia się w stronę Boga z większą niż do tej pory determinacją. Czasem ktoś musi nami potrząsnąć, abyśmy się nawrócili.

„Zbliża się wasze odkupienie”. Chrześcijańskie spojrzenie w przyszłość jest pełne realizmu. Gorzko trzeźwiące. Cierpienie, samotność, epidemie, śmierć należą do życia. Trzeba przejść przez trudny czas. Niejedno w twoim życiu się posypie, mówi Bóg. Ale zaraz potem dodaje: „gdy się to dziać zacznie, nabierz ducha i podnieś głowę”. Człowiek wiary doświadcza kryzysów i smutku, ale pośrodku tego wszystkiego podnosi głowę, nie daje się złamać. Nadzieja nie jest środkiem uśmierzającym ból, nie jest cudownym sposobem ominięcia kryzysu, nie jest zagłuszeniem problemów. Nadzieja pochodzi nie od ludzi, sięga poza kres ludzkich możliwości. Chrześcijaństwo to pascha – przejście! Musisz przejść przez morze łez, ocean rozpaczy, rzekę beznadziei, dolinę śmierci. Przez sam środek! Z podniesioną głową! Bóg nie pozwoli ci zginąć. On jest twoim wybawicielem, ratunkiem. Patrz na Niego. Licz na Niego. Nie pytaj, jak cię uratuje, tylko ufaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama