Troska o bezdomnych: nie tylko ciało, ale także dusza!

Zima to czas szczególnie trudny dla osób bezdomnych. Pojawiają się wtedy różne inicjatywy pomocy dla nich. Czy nie zapominamy jednak, że bezdomny ma nie tylko ciało, ale także i duszę?

Przyczyn bezdomności jest wiele. Zdarzają się bezdomni z wyboru, większość jednak utraciła dom w wyniku trudnych okoliczności życiowych, konfliktów z rodziną, własnej niezaradności, długów, problemów psychicznych, czy innych zdarzeń, nad którymi nie mieli kontroli. Pomoc udzielana takim osobom jest zawsze skomplikowana, ponieważ ich styl życia i osobowość jest dużym wyzwaniem. Bardzo częstym problemem jest alkoholizm.

Ogrzewalnie miejskie, kuchnie dla bezdomnych, a nawet tak niezwykłe rozwiązania jak przenośne „domki” dla bezdomnych, które pojawiły się w niemieckim mieście Ulm służą bezpośredniej pomocy w przetrwaniu, ale nic ponadto. Jest to pewne minimum, które możemy zapewnić takim osobom, znajdującym się na marginesie życia i społeczeństwa.

Rodzi się jednak pytanie, czy jako chrześcijanie powinniśmy ograniczać się do takiego minimum? Uczynki miłosierdzia względem ciała są ważne, ale miłosierdzie względem duszy jest równie istotne. Nie chodzi tylko o to, aby pozwolić bezdomnym jakoś przetrwać, ale – jeśli to możliwe, wyciągnąć ich z samodestrukcyjnego stylu życia i myślenia, który ma wpływ nie tylko na ich doczesne warunki egzystencji, ale także na ich duszę i zbawienie.

Wyzwanie, jakie sprawia duszpasterska troska o osoby bezdomne, może wydawać się zbyt wielkie, wręcz niemożliwe. Ale skoro potrafimy wyciągnąć do nich rękę, zapewniając im pożywienie i schronienie w najtrudniejszych momentach, należałoby uczynić kolejny krok i przynajmniej spróbować zająć się także ich duszą.

Przykładem, że jest to możliwe, mogą być działania w archidiecezji San Francisco. Tamtejszy Instytut Muzyki Sakralnej i Kultu Bożego, przy wsparciu abpa Salvatore Cordileone organizuje specjalną Mszę za zmarłych bezdomnych. Chodzi tu jednocześnie o modlitwę za osoby bezdomne zmarłe w opuszczeniu (także, niestety, duszpasterskim) oraz o zebranie środków na pomoc dla bezdomnych. Do modlitwy za zmarłych bezdomnych wezwał niedawno Papież Franciszek, nawiązując do śmierci 46-letniego nigeryjskiego imigranta o imieniu Edwin, który umarł bezdomnie na ulicach Rzymu, niedaleko Placu Świętego Piotra, „ignorowany przez wszystkich, opuszczony, nawet przez nas”. Papież Franciszek dodał, , że ta śmierć „dołącza się do śmierci tak wielu innych bezdomnych, zmarłych niedawno w Rzymie w tych samych dramatycznych okolicznościach”.

Jeden z księży pracujących w Rzymie wspomina sytuację spotkania z niezwykłym bezdomnym „z wyboru”, który poświęcił swoje życie ewangelizacji wśród innych bezdomnych. Zwracał on uwagę na duszpasterskie opuszczenie takich osób. Nawet instytucje kościelne, choć świadczą im pomoc materialną, nie potrafią się zająć ich potrzebami duchowymi.

Dowodem, że taka dwojaka pomoc jest możliwa, jest działająca od wielu lat w Korei wspólnota chrześcijan w Kkottongnae „Bracia i siostry Jezusa z Kkottongnae”. Jej założyciel, brat John Oh, dostrzegł wiele lat temu dramat osób opuszczonych przez społeczeństwo i całe swoje życie poświęcił integralnej trosce o nie – uwzględniając zarówno wymiar materialny, jak i duchowy. Wśród podstawowych zasad wspólnoty jest „zapewnienie bezdomnym nie tylko schronienia, ale także pomocy i odrodzenia duchowego”. Chodzi o to, aby zadbać nie tylko o pokarm i dach nad głową, ale o życie wieczne podopiecznych.

Miałem osobiście możliwość spotkać członków tej wspólnoty. Ich świadectwa są poruszające. Wiele osób bezdomnych nosi w sobie bardzo głębokie poczucie krzywdy i odrzucenia. Przełamanie tego poczucia, doprowadzenie do przebaczenia i pojednania to nierzadko długa, nawet wieloletnia droga. Doświadczenie braterskiej miłości we wspólnocie „Braci i sióstr Jezusa” sprawia jednak, że takie pojednanie staje się faktem – prowadząc także do odrodzenia duchowego i odbudowy relacji z Bogiem.

Strona internetowa Wspólnoty z Kkottongnae: http://eng.kkot.or.kr

« 1 »

reklama

reklama

reklama