„Termin «prawa reprodukcyjne i seksualne» nie istnieje w obowiązujących dokumentach międzynarodowych” – mówi Anna Kubacka z Instytutu Ordo Iuris. „Wrzuca się tam aborcję na życzenie, wulgarną edukację seksualną i wszystkie te rzeczy, które jeżeli mówi się o nich wprost, wywołują sprzeciw” – dodaje.