Sylwia Martyniuk: śpiew wyzwala radość i nastraja do modlitwy

– Śpiew wyzwala radość, wzmacnia poczucie wartości, ma moc nastrajać dusze ludzi do modlitwy i zadumy – przekonuje Sylwia Martyniuk. Artystka udzieliła wywiadu w związku z warsztatami muzycznymi oraz koncertem, które odbędą się 24-26.07 w parafii pw. NMP Królowej Polski w Gorzowie Wielkopolskim.

Wanda Milewska (KAI): Co skłoniło mieszkankę Wrocławia do prowadzenia warsztatów muzycznych w Gorzowie Wielkopolskim?

Sylwia Martyniuk: W tym mieście się urodziłam w 1980 r. Tutaj dorastałam, chodziłam do szkoły, ukończyłam Szkołę Muzyczną I i II st. im. Tadeusza Szeligowkiego i równocześnie Liceum Ekonomiczne. Parafia pw. NMP Królowej Polski jest dla mnie szczególnym miejscem, bo to była moja parafia. Mój rodziny dom był blisko kościoła, gdzie w latach młodzieńczych także sporo działałam muzycznie. Tutaj nadal mam przyjaciół, znajomych i z ogromnym sentymentem tu wracam. Pomysł przeprowadzenia warsztatów zrodził się spontanicznie, był wynikiem naszych rozmów z bliską mi koleżanką Elą Zjawin, która od wielu lat obecnie z ks. Grzegorzem Laskowskim prowadzi w parafii scholę dziecięcą „Urwisy Maryi”.

KAI: Jaki jest plan warsztatów?

- Będziemy pracowali od piątku do niedzieli. W niedzielę 26.07.2020. po Mszy o godz.12.30 odbędzie się koncert. Program warsztatów obejmie pieśni maryjne, wykonywane głównie a cappella, choć w planie jest także kilka utworów w aranżacji instrumentalnej. Warsztaty poprowadzę wspólnie z Dianą Pradellą wrocławską chórmistrz i dyrygent oraz z ks. Grzegorzem Laskowskim, który czuwa nad przygotowaniem zespołu instrumentalnego. Do współudziału zaprosiłam również wybitną skrzypaczkę Karolinę Bartoszek – także byłą parafiankę z Żeromskiego w Gorzowie, która obecnie pracuje we Wrocławiu i jest skrzypaczką orkiestry Narodowego Forum Muzyki we Wrocławiu.

Zobacz także wideo i wywiad z ks. Bartłomiejem Kotem - kompozytorem i duszpasterzem akademickim:

KAI: Czy zamiłowanie do muzyki miało początek w rodzinie?

- W zasadzie nie bardzo. Być może w genach po jakichś pradziadkach. Nikt z moich najbliższych nie był muzykiem. W drugiej klasie szkoły podstawowej, ulegając pewnej szkolnej modzie środowiskowej poprosiłam rodziców, by zapisali mnie na tańce albo naukę gry na fortepianie. W głębi serca tliło się we mnie pragnienie muzykowania. Wybór padł na szkołę muzyczną, za co dziś jestem rodzicom bardzo wdzięczna, że mnie wtedy posłuchali. Podczas badania predyspozycji słuchowych na egzaminie wstępnym okazało się, że bardzo dobrze słyszę – więc za sugestią nauczycieli zostałam przydzielona do klasy skrzypiec. Instrument wdzięczny, acz trudny. Nie polubiliśmy się zrazu z tym instrumentem, ale wyniosłam z domu konsekwencję w podjętych działaniach – więc tak zostało. Wprawdzie nie zostałam wówczas uczennicą klasy wymarzonego fortepianu tylko skrzypiec, a początki nie były łatwe, ani dość przyjemne dla ucha (zwłaszcza dla sąsiadów!), jednak miłość do tego instrumentu z czasem także się we mnie obudziła. Z biegiem lat pokochałam skrzypce i ukończyłam Szkołę Muzyczną II st. Później dostałam się do Akademii Muzycznej na Wydział Kompozycji, Dyrygentury, Teorii Muzyki i Muzykoterapii, zdobywając w rezultacie tytuł magistra sztuki w zakresie teorii muzyki oraz tytuł muzykoterapeuty.

KAI: Wchodząc w dorosłe życie miała Pani wybór między muzyką i ekonomią. Wygrała muzyka.

- Muzyka to moja pasja. Wybrałam studia muzyczne, dziś zajmuję się muzyką zawodowo i wciąż się rozwijam. Miałam zawsze żywotną duszę, chciałam wiele rzeczy robić, ale niekoniecznie „na pierwszym froncie”. Nigdy na przykład nie chciałam być muzykiem estradowym. Bardziej podobała mi się praca pedagogiczna, z zamiłowania dyrygentura chóralna, kompozycja, muzykoterapia, praca z ludźmi. Wiedza zdobyta w Liceum Ekonomicznym również mi się przydała. Nabyte umiejętności ekonomiczno-organizacyjne z powodzeniem mogłam wykorzystać współtworząc jedną z wrocławskich szkół muzycznych. Oprócz sporej satysfakcji dało mi ogromne doświadczenie i odwagę w podejmowaniu nowych inicjatyw. Mix ekonomiczno-muzyczny – taki prezent od Pana Boga.

KAI: Czy więcej było takich prezentów?

- To, że dziś zajmuję się muzyką zawodowo – to jeden z kilku pięknych prezentów jaki mogłam w życiu otrzymać. Dziś myślę, że to zasługa moich rodziców, którzy chyba musieli mocno zawierzyć mnie i moje życie – Bogu i szczególnej opiece Maryi, skoro co jakiś czas odnajduję w nim takie muzyczne „kamienie milowe”. Muzyczne, bo dobrze wie Bóg jak do mnie mówić najskuteczniej – są to dla mnie bezcenne drogowskazy, wskazujące co mam robić, by to życie miało jakiś sens. Jednym z takich drogowskazów był dla mnie np. Hymn Lednicy 2000 i zawarte w nim słowa przesłania Jana Pawła II, które czułam, że szczególnie są skierowane do mnie: „Nie bój się, wypłyń na głębię”. Grace Hopper powiedział: „Stojący w porcie statek jest bezpieczny, ale statków nie buduje się po to aby stały w portach.” Niezwykle ważne jest więc wypłynąć – choć kusi bezpieczny port. Następny jasny drogowskaz, który dostałam to słowa pieśni „Miłość Twoja nad górami” Magdaleny Kani, a kolejny „kamień milowy” to znana pieśń zespołu New Life M „Panie ufam Ci” śpiewana przez Agnieszkę Musiał, albo w miarę ostatnie moje odkrycie repertuar zespołu Guadalupe. Słowa tych pieśni to takie „podpowiedzi na ucho”, z czasem stawały się aktem wiary i deklaracją, że cokolwiek będę robić w życiu dalej, chcę by był w tym Bóg. To są takie moje muzyczne prezenty, za które Bogu dziękuję.

KAI: Zatem wiara miała duże znaczenie w Pani życiu - w dochodzeniu do dorosłości.

- Im jestem starsza, tym bardziej chyba staję się człowiekiem wiary. Pochodzę z rodziny katolickiej. Chyba dość wcześnie poczułam Palec Boży w odkrywaniu swoich pasji i sensu tego co chciałam robić. Kiedy wyjechałam z rodzinnego domu na studia, Bóg skierował mnie do kościoła salezjanów pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, w którym posługują siostry Matki Bożej Miłosierdzia. Tam dołączyłam do Duszpasterstwa Akademickiego, w którym szybko stałam się odpowiedzialna za stronę muzyczną. W DA poznałam bardzo wielu ciekawych ludzi, którzy podobnie jak ja odkrywali świat, swoje pasje, tworzyli wiele wspólnych inicjatyw. To chyba stamtąd wzięły się pomysły o warsztatach muzycznych. Tam co roku je prowadziłam dla studentów amatorów i to doświadczenie pokazało mi, że wiele pięknych rzeczy można stworzyć nie mając podstaw wykształcenia muzycznego. Ja zdobywając wiedzę na studiach – miałam możliwość od razu praktykowania i mogłam rozwijać swoją pasję dyrygowania chórem, czy aranżowania. Dla mnie to był doskonały czas. Wspólnie ze studentami przygotowywaliśmy piękną oprawę muzyczną liturgii, czasem nawet w bardzo rozbudowanym składzie instrumentalno-wokalnym. Stąd też głębsze zainteresowanie muzyką sakralną. Z czasem z zespołem DA „Most” nagraliśmy 5 płyt pieśni o tematyce uwielbieniowej, maryjnej czy liturgicznej. Koncertowaliśmy też zwykle w okolicach święta św. Cecylii, potem kolędy i pieśni na Wielki Post. Sprawiało nam to ogromną frajdę i coraz mocniej motywowało do różnych wartościowych działań.

KAI: Gdzie Pani pracuje?

- Od 13. lat jestem nauczycielem przedmiotów ogólnomuzycznych, najpierw w Zespole Szkół Muzycznych I i II st. im. Stanisława Moniuszki w Wałbrzychu, a później aż do dziś w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej I stopnia nr 2 im. Fryderyka Chopina i Szkole Muzycznej I st. w Zespole Szkół nr 9 we Wrocławiu. Jestem zadowolona ze swojej pracy, a radość moich uczniów jest dla mnie największą nagrodą i potwierdzeniem, że udaje mi się zarazić dzisiejszą młodzież pasją do muzyki. Poza tym realizuję także inne projekty muzyczne. Jednym z nich są choćby warsztaty muzyczne, które wyzwalają wiele ciekawych pomysłów, włączają do współudziału różne osoby, niekoniecznie doskonale wykształcone muzycznie. To co mnie niezmiennie zachwyca to fakt, że śpiew wyzwala w ludziach radość, pozytywne emocje, wzmacnia ich poczucie wartości, ma moc nastrajać dusze ludzi do modlitwy, czy zadumy. Warto więc zachęcać do wspólnego śpiewania czy muzykowania.

Niesamowitym darem dla mnie jest zajmować się muzyką zawodowo. Czy to odkrywając tajniki i wielkie jej bogactwo przed małymi dziećmi w szkole muzycznej, w której na co dzień pracuję zarażając ich swą pasją, czy pracując z dziećmi od pierwszych momentów ich życia, jeszcze w łonie ich mam, jako instruktor różnych zajęć umuzykalniających. Zdolności wykorzystuję również jako muzykoterapeuta posługując się muzyką by pomagać innym odkrywać siebie.

KAI: Czy głównie muzyka sakralna Panią interesuje?

- Absolutnie nie jest tak, że ja słucham wyłącznie pieśni religijnych. W moim zawodzie pojawia się muzyka przeróżna. Przez lata ucząc się i kształcąc w zakresie muzyki, poznałam wiele jej definicji. Muzyka wyraża to czego nie można wyrazić słowami, jest jedynym medium, które nie wymaga słów by dopingować w sposób bezpieczny psychikę człowieka. Muzyka może modelować nastrój, regulować poziom emocji człowieka, działać pobudzająco, relaksująco, oczyszczająco, w dodatku, każdy może skorzystać z jej działania dowolnie, a jednocześnie trudno byłoby wyobrazić sobie życie bez grama muzyki. Muzyka ma niesamowitą moc sprawczą już od najdawniejszych wieków. Czyż to nie piękne? Czyż to nie jest Boskie?

KAI: Na zakończenie proszę powiedzieć o swojej najbliższej rodzinie. Czy mąż też jest muzykiem?

- Niewątpliwie jednak największym prezentem jaki dostałam od Pana Boga to moja rodzina. Mąż i moich dwóch synków: Karol i Michał, gdzie od 4 lat jesteśmy już czteroosobową orkiestrą domową, chłopcy pojawili się na świecie jednocześnie. Mój mąż Darek nie jest zawodowym muzykiem, ale również odebrał podstawowe wykształcenie muzyczne i wspiera mnie w wielu inicjatywach, a nawet czasem w nich czynnie uczestniczy. Bakcyl muzyczny zdecydowanie w nas krąży i chyba nie ma dnia, abyśmy wspólnie z chłopcami nie muzykowali. Myślę, że to muzykowanie kiedyś w życiu moich synów zaprocentuje.

KAI: Czego serdecznie życzę. Dziękuję bardzo za rozmowę.

***

Sylwia Martyniuk – skrzypaczka i dyrygentka. Ur. się w 1980 r. w Gorzowie Wlkp. Jest absolwentką Akademii Muzycznej Wydziału Kompozycji, Dyrygentury, Teorii Muzyki i Muzykoterapii we Wrocławiu. Pracuje we wrocławskich szkołach muzycznych. Współorganizuje parafialne warsztaty muzyczne. Z zespołem Duszpasterstwa Akademickiego „Most” nagrała 5 płyt pieśni o tematyce uwielbieniowej, maryjnej i liturgicznej. Ma męża i dwóch małoletnich synów.

Rozmawiała Wanda Milewska / Gorzów Wlkp.

« 1 »

reklama

reklama

reklama