Strona główna
opoka.org.pl
2019-10-07 13:37
PS

Recenzja filmu "Dzięki Bogu"

Film Françoisa Ozona nie wpada w antykościelną pułapkę, przez co jest bardziej uczciwy - pisze teolog i filmoznawca ks. Marek Lis.

„Dzięki Bogu” (Grâce à Dieu, reż. François Ozon, 2019)


„Nie jesteśmy przeciwko Kościołowi”

Dostatnie życie mieszczańskiej rodziny Aleksandra w Lyonie, bogatym francuskim mieście: praca w korporacji, synowie w dobrej katolickiej szkole. Nagle ten uporządkowany świat zaczyna zatruwać informacja, że w pobliskiej parafii znów pełni posługę ks. Bernard Preynet. Powraca koszmar Aleksandra, zapominany przez lata. Ćwierć wieku wcześniej jako dziecko, gdy należał do drużyny skautów, był molestowany przez tego księdza.

François Ozon rozwija swoją opowieść spokojnie, bez podbijających niepotrzebne emocje ekscesów: nie ma tu pijackich orgii księży ani cynicznego, o wulgarnym nazwisku, arcybiskupa Mordowicza z filmu Wojciecha Smarzowskiego, reżyser nie próbuje podglądać swoich bohaterów – protagonistów i antagonistów – ukrytą kamerą, ani nie stawia publicystycznej tezy o konieczności odrzucenia Kościoła jako skompromitowanej, zepsutej instytucji.


„Nie obroniliście nas. Więc my bronimy dzieci, którymi byliśmy”

Siłą filmu Ozona jest oddanie głosu ofiarom: mają imiona i nazwiska, przeżywają traumę naznaczoną datami i miejscami molestowania, przypieczętowaną wieloletnim milczeniem wymuszonym obojętnością albo bezradnością bliskich wobec zła, które dotykało ich dzieci. Jest tu precyzyjnie wskazany przestępca: film koncentruje się na jednym z nich, dopuszczając do głosu również jego oraz tych, którzy w swoim czasie nie zrobili nic – albo zrobili za mało, by powstrzymać zbrodnię dotykającą kolejnych chłopców.

Siłą filmu jest towarzyszenie, niemal dokumentalne, ludziom uwikłanym w dramaty. Potrzeba czasu, by widz zaczął rozumieć, jak pedofilskie czyny księdza Preyneta, świadomego, a zarazem bezradnego wobec popełnianego przez siebie zła, oplotły perfidną siecią zła życie setek ludzi: przeżywamy dramat mężczyzny, którego nie chcieli i wciąż nie chcą – już jako dorosłego – wysłuchać rodzice. Nie pomogli mu w dzieciństwie, choć o czynach kapelana skautów wiedziało zbyt wielu ludzi, którzy nie reagowali. Wtedy, w późnych latach 80., dowiedział się ówczesny arcybiskup Lyonu, prymas Galii, nieżyjący już kard. Albert Decourtray: ks. Preynet został odsunięty od duszpasterstwa, z zakazem kontaktu z dziećmi, nieskutecznym, jak się później okazało.

Siłą filmu jest poszukiwanie prawdy: trudne, bo zrywać trzeba narosłe przez dziesięciolecia warstwy strachu, krzywdy, obojętności, milczącego współudziału, zapomnienia, wygodnego wycofania się w niewiedzę. Nic na początku nie jest pewne, poza nagle wracającym bólem Aleksandra, upokarzającymi wspomnieniami, krzywdą nienazwaną i nierozliczoną. Po jego stronie stanie żona (niosąca własny ból!), znajdą się inni pokrzywdzeni, ludzie, gotowi wyciągnąć dłoń. Film pokazuje, jak różnie potoczyły się losy zranionych przez pedofila: ktoś ułożył sobie życie, za cenę niepamięci, ktoś inny ciągle nie potrafi budować międzyludzkich więzi. Obok wysiłków wymierzenia sprawiedliwości, której wykonawcami staną się sądy, są tu też próby zwyczajnej ludzkiej zemsty, oskarżenia nie tylko winnego molestowania, ale także Kościoła jako instytucji.


„Jesteśmy ofiarami. Nie czujemy już wstydu ani strachu”

Film Ozona, w przeciwieństwie do „Kleru”, nie ucieka w fikcję: reżyser pokazuje Lyon, towarzyszy konkretnym pokrzywdzonym mężczyznom, odważnie nazywa zaniedbania, jakich dopuścił się kard. Philippe Barbarin, następca kardynała Decourtray’a. Choć arcybiskup gotów jest spotykać się z pokrzywdzonymi, rozmawia z nimi, to pod jego adresem padają ich oskarżenia o to, że nie zrobił wystarczająco dużo, że nie przywrócił sprawiedliwości, że nie stanął po stronie ofiar. Oskarżenia padają także pod adresem polityków i uwikłania Kościoła, możliwego również w laickiej Francji.

Ofiary, które Ozon wysuwa na pierwszy plan, są różne: Alexandre jest człowiekiem wierzącym, podejmuje walkę w imię odpowiedzialności za Kościół, z którym jest związany i który jest dla niego ważny. Inni wiarę utracili: zadana im w Kościele krzywda obraca się przeciw Kościołowi ostrzem pragnienia zemsty. Niezależnie od ludzkich motywacji, ich cel – ofiar – jest jeden: wyswobodzić się od krzywdy, domagając się prawdy o wszystkim, co się stało.

Stowarzyszenie, które zakładają – La Parole Libérée (Uwolnione Słowo) ma w tym pomóc: adres internetowy, widoczny na ekranie podczas konferencji prasowej, łatwo sprawdzić. Kolejne wpisy na stronie internetowej stowarzyszenia dokumentują wysiłki, kolejne kroki przywracania prawdy i sprawiedliwości, aż po proces przeciw ks. Preynetowi, skazanie i odsunięcie abp. Barbarina od posługi. Pomocą, choć niejednoznaczną, są media: film pokazuje jednak, że dziennikarzy bardziej niż dochodzenie prawdy może interesować doraźny sukces, wynikający z rozpalania emocji.


„Dzięki Bogu”

Niepokojący tytuł filmu, dotykającego zjawiska pedofilii w Kościele, to cytat z konferencji prasowej: bulwersujący cytat z wypowiedzi kardynała Barbarina, z której, zapytany przez poruszonego dziennikarza, niezdarnie zaczął się wycofywać.

Może jednak należałoby powiedzieć „Dzięki Bogu!”, lecz w innym kontekście, bo film z bolesną szczerością, bez triumfalizmu „sprawiedliwych” w swych oczach innych obserwatorów-reżyserów, stojących ponad zbrodniarzami i ich ofiarami, pokazuje nie skalę zjawiska, lecz jego mechanizm. Delikatnie, choć stanowczo, odsłania współwinę, także niezamierzoną, ludzi obojętnych i odwracających się od nieznośnej prawdy o przestępstwie molestowania, które rani – o czym Ozon przypomina – nie tylko w Kościele.

Ostatnia scena „Kleru”, absurdalna w patosie nierealnego protestu samospalenia, publicystycznie oskarża cały Kościół – podobnie, jak czyni to w swych filmach Małgorzata Szumowska – o powierzchowność, pod którą nie ma żadnej duchowości, nie ma Boga. Film François’a Ozona nie wpada w antykościelną pułapkę, przez co jest bardziej uczciwy: pytanie, jakie w ostatniej scenie zadaje Aleksandrowi jego syn, jest pytaniem istotnym skierowanym do widza. Warto na tę scenę, podobnie jak na napisy końcowe, poczekać.


ks. Marek Lis

Wydział Teologiczny Uniwersytetu Opolskiego


Więcej ważnych i ciekawych artykułów na stronie opoka.org.pl →


Podziel się tym materiałem z innymi:


 

Polecamy
2019-10-07 12:23:57
miniaturka

Spotkanie autorskie z o. Andrzejem Zającem - już jutro!

Już w ten wtorek spotkanie autorskie z o. Andrzejem Zającem, poświęcone jego najnowszej książce „Lubię, jak na mnie patrzysz. Światło, piękno, spotkanie”.
2019-10-07 12:43:55
miniaturka

Bp Adam Odzimek przechodzi na emeryturę

Ojciec Święty Franciszek przyjął rezygnację bp. Adama Odzimka z pełnienia posługi biskupa pomocniczego diecezji radomskiej.
2019-10-07 13:35:09
miniaturka

S. Maria Dąbrówka Augustyn nową przełożoną generalną Sióstr Służebniczek Śląskich

S. Maria Dąbrówka Augustyn została nową przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej. Wyboru dokonano podczas obradującej w dniach 2-13 października 23. Kapituły Generalnej Służebniczek Śląskich.
2019-10-07 14:11:18
miniaturka

Jasna Góra: odpust różańcowy z udziałem tysięcy pielgrzymów

Na Jasnej Górze dzisiejsze wspomnienie Matki Bożej Różańcowej traktowane jest jak odpust. Różaniec od wieków wpisany jest w apostolstwo Sanktuarium.
2019-10-07 14:58:36
miniaturka

Pobyłkowo Duże: akcja „Drzewko dla misji w Zambii”

420 sadzonek świerków posadzili w Pobyłkowie Dużym członkowie Diakonii Misyjnej Ruchu-Życie i Domowego Kościoła diecezji płockiej, aby w przyszłości z ich sprzedaży uzyskać środki na wsparcie misji w Zambii.
2019-10-07 15:21:45
miniaturka

Abp Wojda w Sokółce: wiara umacnia się w Eucharystii

O wiarę, która rodzi się i umacnia, gdy serce ludzkie wypełnia pokora wobec Boga i drugiego człowieka apelował abp Tadeusz Wojda w 11. rocznicę Wydarzenia Eucharystycznego w Sokółce.