Raport ISKK: o czym mogą świadczyć kaskadowe spadki liczby wiernych w kościołach?

W komentarzu do badań ISKK prof. Sowiński (UKSW) podkreśla, że wbrew przewidywaniom nie widać w nich „końca świata Kościoła katolickiego”, trzeba jednak zauważyć trwałe tendencje spadkowe, a zwłaszcza czasowy zbieg „tąpnięć” z wydarzeniami politycznymi

- W raporcie Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego nt. religijności Polaków w 2019 r. nie widać, wbrew kasandrycznym zapowiedziom końca świata polskiego katolicyzmu, trudno jednak zignorować wyraźnie w nim dostrzegalne, i dla Kościoła niepokojące, dość trwałe tendencje - twierdzi dr hab. Sławomir Sowiński z Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UKSW w komentarzu dla KAI. Z perspektywy politologa prof. Sowiński zwraca również uwagę, że po 1989 r. wszystkie wyraźne spadki odsetka "dominicantes" przypadały na czas rządów, lub bezpośrednio po rządach, polityków, którzy deklarowali wsparcie dla Kościoła.

Poniżej pełna treść komentarza.

Religijność w okowach polityki?

Komentarz do Raportu ISKK nt. Religijności Polaków w roku 2019

1. Obraz jaki wyłania się z opublikowanego właśnie ważnego Raportu Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK) o polskiej religijności katolickiej aD. 2019 generalnie nie zaskakuje. Z jednej strony, wbrew głośnym dziś, kasandrycznym zapowiedziom, końca świata polskiego katolicyzmu w nim nie widać. Z drugiej jednak strony, trudno zignorować wyraźnie w nim dostrzegalne, i dla Kościoła niepokojące, dość trwałe tendencje.

2. Można zatem uspokajać się, że choć w roku 2019 odsetki dominicantes (36,9%) i communicantes (16,7%) w stosunku do roku 2018 zmalały, to nie osiągnęły historycznie niskiego poziomu z roku 2016 (odpowiednio 36,7%, oraz 16%). Można też pocieszać się, że rok temu ochrzczono w Polsce prawie 373 tys. osób (głównie dzieci), a do Pierwszej Komunii przystąpiło, prawie 400 tys. osób. Można wreszcie odnotować z satysfakcją nieznaczny wzrost liczby parafii (do 10382), a także fakt, że aż 2/3 z nich ma własne strony internetowe.

3. A przecież nikogo obraz ten nie może uspokajać. Po pierwsze bowiem – co warto podkreślić - pochodzi on z października 2019 roku, a więc jest swego rodzaju cenną, dokładną i potrzebną statystyczną fotografią, tyle tylko, że z poprzedniej epoki. Sprzed pandemii, która wielu, jedynie obrzędowo wierzących, Polaków zatrzymała (i na długo zatrzymać może) w domu. Sprzed serii bardzo bolesnych informacji dot. tuszowania przestępstw seksualnych w Kościele. Wreszcie, sprzed protestów kilku ostatnich tygodni. W tym sensie można się spodziewać, że kolejny taki cenny i pełny obraz, który otrzymamy zapewne dopiero za dwa lata (w roku 2020, o ile wiem, liczenie wiernych w kościołach odbyć się nie mogło) może być zasadniczo inny od tego.

4. Po wtóre, jeszcze ważniejsze jest spojrzenie na ten obraz polskiej religijności AD. 2019 w perspektywie całego 30-lecia polskiej wolności. O ile więc w perspektywie tej cieszyć może wzrost odsetka głęboko wierzących communicantes (z 9,9 % do 16,7 %), o tyle bardzo martwić musi regularny spadek odsetka dominicantes (z 46,7 % do 36,9 %), a także zmniejszanie się liczby powołań męskich czy żeńskich.

5. Na ten uśredniony statystyczny obraz nakładają się też znaczne zróżnicowania dotyczące poszczególnych diecezji, oraz grup społecznych. Warto na przykład zauważyć, że obok kilku diecezji z południowo wschodniej Polski, o tradycyjnie wysokim odsetku dominicantes (powyżej 60 %), mamy w Polsce diecezje w których odsetek ten wyniósł w roku 2015 poniżej 25%, co w praktyce oznacza, że na niedzielną Mszę świętą chodzi tam, mniej niż 20% mieszkańców. Inne badania (sondaże) pokazują też ogromne różnice między, relatywnie wysoką religijnością osób starszych, a jej zanikiem u młodych dorosłych i młodych.

Innymi słowy, wiele wskazuje na to, że w naszych religijnych statystkach widzimy nie tylko obraz procesów dnia dzisiejszego, czy tym bardziej jutra, ile ciągle jeszcze duszpasterską dynamikę i zasoby z przeszłości.

6. Przyczyny tendencji o których mowa są złożone i podlegają zapewne wnikliwym badaniom duszpasterzy i socjologów. Odnosząc się jednak do jednego tylko – ale dość reprezentatywnego – ich wymiaru jakim jest odsetek dominicantes, jako politolog zwrócić chcę uwagę na pewną prawidłowość. Otóż warto dostrzec, że wyraźny po roku 1989 spadek odsetka dominicantes (z 46,7% do 36.9%) nie przebiegał liniowo, ale kaskadowo, i to z trzema wyraźnymi uskokami. Pierwszy głęboki uskok (z 50,3% do 43,1%) przypadał na lata 1990–1993, uskok drugi (z 44,2% do 40,4%) to lata 2007-2008, wreszcie uskok trzeci (z 39,8% do 36,7%) to lata 2015-216.

Z politologicznego punktu widzenia trudno nie zauważyć, że wszystkie te trzy wyraźne uskoki przypadały na okres rządów (lub bezpośrednio po rządach) polityków prawicy, którzy jednoznacznie deklarowali, także w działalności politycznej, swą atencję dla Kościoła. Jedynym właściwie prawicowym gabinetem po roku 1989, w okresie którego (lub tuż po nim) zmiany takie wyraźnie nie nastąpiły, był rząd Jerzego Buzka z lat 1997-2001.

Co więcej, warto też w tym kontekście dodać, że jedyny wyraźny (choć przejściowy) wzrost odsetka dominicantes w Polsce po roku 1989 (z 43,1% do 47,5%) przypadał z kolei na lata 1993–1998, a więc czas rządów postpeerelowskiej lewicy, z bardzo wtedy wyraźną jej antyklerykalną retoryką, wyrażającą się choćby w 4 letnim blokowaniu ratyfikacji Konkordatu.

7. Nie sposób oczywiście z tej koincydencji wyciągać jakichś bardzo jednoznacznych wniosków, choć zwłaszcza dziś, trudno ją także całkiem zignorować. Odnosząc się zatem do polskiej rzeczywistości po roku 2015, ostrożnie skonstatujmy, że także i te badania potwierdzają, iż rządy polityków prawicowych, niosących skąd inąd na swych sztandarach katolickie wartości, są dla katolicyzmu w Polsce, także czasem szczególnej próby.

W sytuacji bowiem, gdy rządzący prawicowy obóz polityczny, czasem zbyt pośpieszenie (i z powodów politycznych) wchodzi w rolę politycznego defensor fidei, a opozycja w rolę obrońców obywateli niewierzących, w oczach niektórych zacierać się może ważna różnica między swego rodzaju teologią polityczną, czy religią obywatelską, a głoszoną przez Kościół żywą wiarą i Dobrą Nowiną.

Wtedy też właśnie szczególnym zadaniem Kościoła wydaje się, nie tylko przypominanie, ale także mocne akcentowanie jego autonomii wobec polityki, która to autonomia jest bardziej czytelna, gdy państwem rządzą politycy mniej demonstrujący swoją wiarę, lub od Kościoła zgoła odlegli.

Wszystkie dane pochodzą z „Roczników Statystycznych Kościoła Katolickiego w Polsce” publikowanych przez ISKK.

Sławomir Sowiński, maj / Warszawa

« 1 »

reklama

reklama

reklama