Przemysł aborcyjny ręka w rękę z laboratoriami kosmetycznymi

Jak pisze Małgorzata Wołczyk na portalu DoRzeczy.pl, jednym z najbardziej niewygodnych tematów dla mediów i obrońców praw człowieka są powiązania pomiędzy przemysłem aborcyjnym a kosmetycznym

Jeśli zdjęcia, na które powołuje się autorka, są autentyczne, budzą grozę. Widać na nich ciała dzieci pochodzące z madryckiej kliniki aborcyjnej, które transportowane są do laboratorium kosmetycznego.

Czy to, że nikt nie ośmieli się o tym pisać, świadczy, że proceder ten nie istnieje? Czy jest to raczej zmowa milczenia, temat tak niewygodny, że nikt nie chce go podjąć? Materiał, który autorka otrzymała od hiszpańskich znajomych opatrzony został komentarzem, że ktokolwiek zająłby się tym tematem w ich kraju, naraziłby się na duże problemy. W Hiszpanii aborcja jest powszechnie dostępna i jest to cel tzw. turystyki aborcyjnej. Usunięcie ciąży możliwe jest aż do 9 miesiąca życia.

Informator autorki podaje szokujące informacje: „Dzieci tak naprawdę nie są usuwane z łona, ale mordowane poza ciałem matki, ponieważ w wielu przypadkach szybciej i bezpieczniej jest spowodować przedwczesny poród niż zabijać dziecko w organizmie matki. Po sztucznie wywołanym porodzie dziecko zostaje żywcem wrzucone do przemysłowej maszynki do mielenia mięsa, takiej jak w rzeźniach: model STR2000. Chyba, że trafia jak w niektórych przypadkach do eksperymentów medycznych”.

Podjęcie ryzyka starcia z biznesem aborcyjnym jest mało realne, choć pojawiają się na ten temat opracowania naukowe, m.in. Redondo Calderóna. Pisze on m.in.:

 „Upowszechnienie aborcji spowodowało powstanie dużej liczby komórek, tkanek i narządów, które są wykorzystywane w różnych dziedzinach medycyny, czy to w badaniach, czy w leczeniu. Należą do nich kardiologia, hematologia, metabolizm, embriologia, neurologia, immunologia, okulistyka, dermatologia i przeszczepy. Obejmuje również wzmacniacze smaku i kosmetyki. Utylitaryzm spowodował mnożenie się banków komórek i tkanek w wyniku aborcji. Język został zmanipulowany dla usprawiedliwienia tego procederu. Badacze i społeczeństwo mają swoje interesy a więc i współudział w aborcji. Aborcja i „oddanie” tkanki płodowej nie mogą być rozdzielone jako dwa odrębne akty, istnieje symbiotyczny związek, ponieważ używane są świeże tkanki. Potwierdzenie zgody na użycie ciała nie jest możliwe. Można zaobserwować sprzeczność: nienarodzone dziecko nie jest szanowane, ani chciane, ale jego organy – owszem”. Cuadernos de Bioética, XXIII, 2012/ 3a

Według badań autora opracowania, żywe płody wykorzystywane są do eksperymentów medycznych, a martwe - w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym. Mowa jest m.in. o szwajcarskiej firmie Neocutis, związanej z branżą kosmetyczną, a także Nestlé, mającego udział w finansowaniu niektórych badań w Laboratorium Medycyny Płodu. Ciała abortowanych dzieci pochodzą z różnych krajów, m.in. z Ukrainy.

Temat, którego w Hiszpanii nikt nie chce podjąć, jest jednak raczej tabu niż tajemnicą. Gdy materiał o nieprawidłowościach w hiszpańskiej klinice aborcyjnej pojawił się w duńskiej telewizji, wskutek nacisków z zewnątrz hiszpańskie władze podjęły śledztwo, a następnie doprowadziły do jego zamknięcia.

Autorka zadaje pytanie, na które zapewne nie uzyska odpowiedzi: gdzie są obrończynie praw kobiet, także te spod znaku błyskawicy, które zainteresowałyby się losem małych „kobietek”, których ciała traktowane są jak surowiec dla przemysłu farmaceutycznego? Gdzie są osoby roniące łzy nad krzywdzonymi zwierzętami - w tym polscy politycy? Czy są w stanie przemówić w obronie ginących z rąk przemysłu aborcyjnego dzieci?

Jak zauważa smutno Autorka, „opozycja może i broni praw ale tylko tych ludzi, którzy mogą się im odwdzięczyć i oddać swój głos przy urnach. Abortowani głosu nie mają”. Niestety jest to prawda. Pozostaje dodać, że o krew tych niewinnych upomni się ich Stwórca w dniu ostatecznym. Co wtedy powiedzą ci wszyscy, którzy milczeli zamiast krzyczeć?

DoRzeczy.pl, Małgorzata Wołczyk
« 1 »

reklama

reklama

reklama