Polskie firmy nie do powstrzymania

Specjalnością polskich przedsiębiorców w Europie stał się transport drogowy, w którym zajęliśmy pierwsze miejsce na kontynencie. Nie ma takiego produktu ani obszaru, na którym polscy przedsiębiorcy nie byliby w stanie uzyskać przewag konkurencyjnych – przekonuje Andrzej Sadowski w rozmowie z Karolem Mórawskim.

Na jakich filarach powinna opierać się promocja polskiej gospodarki za granicą i czy obecne działania, podejmowane w tej sferze, należy uznać za wystarczające?

W pierwszej kolejności należy przeprowadzić analizę porównawczą działania polskiej dyplomacji pod kątem podobnych inicjatyw, podejmowanych chociażby przez władze Austrii, Francji, Niemiec, czy też innych państw, które prowadzą aktywną promocję swoich produktów na terenie Polski. Taka krytyczna analiza wykazałaby, w jakich obszarach polskie państwo wykazuje deficyt rozwiązań i procedur, albo w jakich posiada już przewagę nad innymi krajami lub może ją w miarę łatwo uzyskać w tym zakresie. Istotą promocji rodzimej przedsiębiorczości na obcych rynkach jest zapewnianie jej skutecznej ochrony ze strony polskich misji dyplomatycznych i pomocy w kontaktach z agendami państw na których znajdują się.

Dziś rolę tę znacznie sprawniej i skuteczniej pełnią międzynarodowe banki, które funkcjonują na polskim rynku. Za ich pośrednictwem przedsiębiorca otrzymuje obsługę w eksporcie na rynek, na którym posiadają swoje oddziały. Usługa jak dotychczas sprawdza się w przeciwieństwie do programów, takich jak GoAsia czy GoAfrica. Bez odpowiedzi na pytanie, czemu wydane na te programy wsparcia polskiego eksportu miliony nie przyniosły zauważalnego efektu, a pieniądze wsiąkły jak woda w piasek pustyni.

Czy można zatem wskazać konkretne regiony, na których powinniśmy się skupić?

Podam tylko przykład z ostatnich tygodni. Unia Europejska podpisała pakt z Chinami, w wyniku którego pozycja gospodarcza Polski w ramach Wspólnoty, jako znaczącego zaplecza produkcyjnego i usługowego dla innych państw unijnych zostanie mocno osłabiona. Tymczasem polskie rządy nie wykorzystywały do tej pory możliwości, jakie daje współpraca z Indiami, które są rynkiem nie tylko porównywalnym do chińskiego, ale znacznie bardziej przyjaznym dla polskich firm oraz oferującym znacznie lepsze warunki, jak chociażby przestrzeganie prawa. Zauważmy, że do tej pory nie ma znaczącego, spektakularnego sukcesu polskich przedsiębiorstw na rynku chińskim. Koncentrowanie się kolejnych rządów na tym państwie, okazało się być nieskuteczną strategią – nie tylko eksportową. Dosłownie i w przenośni – dyplomatycznie nie zauważano, że po sąsiedzku jest duży subkontynent, jakim są Indie, które w przeciwieństwie do Chin są dla polskiej gospodarki rynkiem, cały czas otwartym. Kolejny kierunek eksportu dla polskich przedsiębiorców to obszar integrujących się krajów południowoafrykańskich: Namibii, Botswany, Zambii, RPA. Rynek ten potrzebuje zwłaszcza tego, co już dziś w ramach UE oferujemy na najwyższym poziomie, czyli naszych maszyn rolniczych, sadzonek oraz produktów rolno-spożywczych. Polska była jednym z największych na świecie producentów ziemniaków. To również dzięki, tak prostym produktom jak ziemniak, który może być polską marką premium, nasze firmy są w stanie zdobyć kolejne rynki na świecie. Ziemniak jest jedną z pięciu ważnych roślin jadalnych. Jego rola szybko wzrasta na rynkach światowych. Nie skupiajmy się tylko na zaawansowanej technologii, mamy pod ręką doskonałe, wysokiej jakości, ekologiczne produkty rolne, dzięki którym możemy pozyskiwać zagraniczne rynki oraz budować pozytywne skojarzenia z Polską, jako marką. W Niemczech zaczęto umieszczać narodowe flagi na produktach, podpowiadając konsumentom, co mają kupować. Walka konkurencyjna nie tylko, nie słabnie w Unii, ale najzwyczajniej będzie się zaostrzać. Zarówno w wewnątrz jej, jak i na rynkach państw trzecich. Fundamentalna zmiana podejścia i procedur polskiej administracji w tej kwestii jest od dawna pilnie potrzebna.

Co aktualnie jest, a co mogłoby być tym polskim hitem eksportowym, jeśli przyjąć właściwy model promowania rodzimej przedsiębiorczości na zagranicznych rynkach?

Nie ma takiego produktu ani obszaru, na którym polscy przedsiębiorcy nie byliby w stanie uzyskać przewag konkurencyjnych. Bez pomocy polskich rządów, specjalnością polskich przedsiębiorców w Europie stał się przemysł transportu drogowego, w którym zajęliśmy pierwsze miejsce na kontynencie. Rządy Francji i Niemiec uruchomiły procedurę wprowadzenia tzw. pakietu mobilności, by administracyjnie i politycznie powstrzymać konkurencję ze strony polskiego przemysłu transportowego. O ile nie dziwią działania tamtych rządów, podyktowane interesami ich firm, to trudno zrozumieć działania urzędów w Polsce, które bardziej utrudniały, niż ułatwiały funkcjonowanie przedsiębiorcom tej branży. Nie może być tak, że nasi przedsiębiorcy są z jednej strony gnębieni przez administrację, a druga część tejże administracji miałaby podawać firmom pomocną dłoń i działać na rzecz eksportu ich produktów (usług) oraz ich ekspansji zagranicznej. Wewnątrz kraju dominują praktyki mało przyjazne przedsiębiorcy – i to pomimo wprowadzenia tzw. „konstytucji dla biznesu”. Jak ta sama administracja, traktująca na co dzień przedsiębiorcę jako podejrzanego, ma go wspomagać w eksporcie na rynkach zagranicznych?

Wiele się dziś mówi o znaczeniu młodych, ambitnych startupów dla innowacyjności. Co państwo mogłoby zrobić, żeby w obecnym układzie gospodarczym wspierać tego typu ekspansję?

W pierwszej kolejności konieczne jest wprowadzenie w Polsce prawa własności intelektualnej, obejmującego zarówno prawa autorskie w tradycyjnym znaczeniu, jak i nowoczesnego prawa własności przemysłowej oraz prawa do utworów naukowych, badawczych, badawczo-rozwojowych. Bez tego prawa praca nie tylko startupów, ale w ogóle polskich firm oraz naukowców jest z góry skazana na przegraną. Technologia, know-how, czy inne wartości niematerialne i prawne są tym, co jest najcenniejszym w przedsiębiorstwie poza ludźmi, którzy to wymyślili. Bez skutecznej ochrony prawnej w tym obszarze, promocja startupów przez polskie rządy oraz prezydenta, de facto wystawia je na niebezpieczeństwo łatwego przejęcia i pozbawienia własności intelektualnej. Brak dobrej jakości prawa uwzględniającego postęp technologiczny, który miał w ostatnich latach miejsce, powoduje, że nie potrafimy – wytworzonego w Polsce dorobku, innowacyjności w nauce i przemyśle – właściwie ochronić oraz wykorzystać. W obecnym stanie jesteśmy tylko „dawcą organów” dla świata.

Rozmawiał Karol Mórawski.


Andrzej Sadowski – w 1989 zainicjował powołanie Centrum im. Adama Smitha. Pełnił funkcję jego wiceprezydenta, a w 2014 został prezydentem tego think tanku. W latach 2009–2010 był członkiem powołanej przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Narodowej Rady Rozwoju. W 2014 założył radę konfederacji pracodawców Unii Rynku Budowlano-Inwestycyjnego (URBI). W październiku 2015 wszedł w skład Narodowej Rady Rozwoju utworzonej przez prezydenta Andrzeja Dudę.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama