„Nigdy nie usłyszałem, że jestem nudny!” 91-letni o. Leon o starości

Porównałbym skarb starości do osoby lokującej pieniądze w banku. Gdy przestaje pracować, może żyć z procentów, bo dobre życie i pozyskiwanie przyjaciół sprawia, że starość nie musi być straszna – powiedział o. Leon Knabit, 91-letni benedyktyn.

W rozmowie z Patrykiem Lubryczyńskim w tygodniku „Idziemy” podzielił się przemyśleniami na temat starości.

„Starość nie udała się Panu Bogu, jeśli nie udała się ludziom. Osoby starsze, które cierpliwie znoszą kłopoty zdrowotne i są szanowane przez środowisko, mają udaną starość. Gdy zabraknie dobrego przyjęcia człowieka w podeszłym wieku, staje się on nastroszony i wylewa żale” – powiedział o. Leon.

Zaznaczył, że życie osoby starszej nie musi być nudne. Osoby starsze mają wiele ciekawych wspomnień, którymi mogą się dzielić i doświadczenie, z którego mogą czerpać młodsze pokolenia.

„Mam prawie wiek – pamiętam okres międzywojenny, śmierć Piłsudskiego, tłumy śpiewające o marszałku Śmigłym-Rydzu «Wodzu, prowadź nas na Kowno!», odzyskanie Zaolzia, wybuch II wojny światowej, okupację; służę swoją pamięcią, z czego wielu ludzi korzysta w zwyczajnych rozmowach i wywiadach. Nigdy nie usłyszałem jeszcze, że jestem nudny, mimo 91 lat” – wspomniał benedyktyn.

Jak podkreślił: „Moja starość jest darem od Pana Boga, widać mam jeszcze coś do zrobienia”. Dodał, że jest w trakcie pisania kolejnych dwóch książek, a bycie aktywnym jest dla niego jednym ze sposobów realizowania życia monastycznego.

Jak tłumaczył, może przygotować się do starości, żeby była skarbem. Jak to zrobić?

„Żyjąc w harmonii z Bogiem, własnym sumieniem i ludźmi, co pozwala na pięknie przeżywaną starość. Ważna jest cierpliwość wobec braków i błędów otoczenia, która ułatwia spokój duszy. Porównałbym skarb starości do osoby lokującej pieniądze w banku. Gdy przestaje pracować, może żyć z procentów, bo dobre życie i pozyskiwanie przyjaciół sprawia, że starość nie musi być straszna”.

Starość przynosi też pewne cnoty. Jakie? Jak opowiadał o. Leon:

„Cierpliwość i opanowanie w mowie, nie jestem już taki chojrak, który twierdzi, że istnieje tylko czarne i białe, ponieważ poza tym są różne odcienie życia. Rzadziej używam wysokich kwantyfikatorów: nigdy, zawsze, na pewno tak. Bo może się okazać, że jest zupełnie odwrotnie. Mam większą wyrozumiałość dla ludzi, co nie oznacza pochwalania grzechów, ale większą łagodność dla grzesznika. Nie denerwuję się i nie pieklę na to, co się wokół mnie dzieje. A są starcy, którzy wciąż są poirytowani, powtarzają, że za ich czasów tak nie było, krzyczą na młodych, narzekają na czasy i politykę… Normalna starość ma pokój oraz dystans do wydarzeń”.

Zaznaczył, że osoby starsze pragną być rozumiane przez innych, „mieć prawo do bycia z innymi, zapominania się i oczekiwania pomocy młodszych”. Nie można traktować osób starszych jak balastu, ale trzeba obdarzyć je szacunkiem i wspierać, nawet w prostych czynnościach

Zapytany, w czym osoby starsze mogą odnaleźć smak życia, odpowiedział:

„Na pewno w religii. Jeżeli wiem, że Pan Bóg daje mi ciągle czas na ziemi, to znaczy, że nadal czegoś ode mnie chce. Pamiętam współbrata ogrodnika, który miał 96 lat i na łożu śmierci wciąż się uśmiechał. Spytałem go: Bracie, dlaczego brat wciąż się śmieje? Odpowiedział mi: «Jak się dobrze żyło, to można się teraz śmiać». Miał świadomość św. Pawła Apostoła, który pisał (2 Tm 4, 7): «w dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem». Lubię powtarzać za bp. Janem Chrapkiem jego motto życiowe: «idź przez życie tak, aby ślady twoich stóp przetrwały Cię»”.

Źródło: „Idziemy”


« 1 »

reklama

reklama

reklama