Nie bójcie się. Pozwólcie dzieciom przyjść do Jezusa

Pandemia i obostrzenia dotyczące udziału wiernych we Mszach Świętych i nabożeństwach nie przeszkodziły dzieciom w przyjęciu Jezusa do swoich serc. W niektórych parafiach odbyły się uroczystości Pierwszej Komunii Świętej. O tym szczególnym czasie rozmawiamy z mamą takiego dziecka.

Dariusz Stępień: – W wielu polskich parafiach uroczystości pierwszokomunijne zostały odwołane i przeniesione na wrzesień. W waszej parafii uroczystości odbyły się w maju, w czasie epidemii i ograniczeń z niej wynikających. Jak do tego doszło, kto wyszedł z inicjatywą Pierwszej Komunii Św. – rodzice, dzieci czy proboszcz?

Iwona Olszewska-Król: – Po Wielkiej Nocy rodzice dzieci pierwszokomunijnych poprosili proboszcza o spotkanie, aby ustalić nowy termin Pierwszej Komunii Świetej naszych dzieci. Zgodnie z planem uroczystość miała odbyć się 10 maja, ale wobec panującej zarazy był to termin niepewny. Dlatego większość rodziców zdecydowana była na to, aby ustalić nowy termin po wakacjach, we wrześniu. Ku naszemu zdziwieniu ksiądz proboszcz powiedział, że nadal istnieje także możliwość, aby Komunia odbyła się w maju. Tego nie braliśmy wcześniej pod uwagę. Oczywiście większa grupa dzieci przystępujących do sakramentu zostałaby wtedy podzielona na mniejsze grupy, po dziesięcioro, tak by zachować zasady bezpieczeństwa i ochrony przed zakażeniem i uczynić zadość wymaganiom prawa w tym zakresie. Ostatecznie, na przyjęcie Pierwszej Komunii w maju zdecydowało się pięć rodzin. Były to dwie dziewczynki i trzech chłopców.

– Jak przebiegały przygotowania? Mieliście na to bardzo mało czasu, a do tego istotnie ograniczone zostały możliwości przemieszczania się. 

– Najpierw spytaliśmy naszą córkę o to, czy chciałaby właśnie teraz przystąpić do Pierwszej Komunii, czy może wolałaby później, razem z innymi dziećmi. Byliśmy bardzo zaskoczeni, że nasza córka podjęła szybko decyzję o wyborze majowego terminu, choć wiedziała, że nie przyjadą goście i nie będzie wystawnego obiadu w restauracji, jak wcześniej planowaliśmy. Jej zdecydowana decyzja, aby przyjąć Pana Jezusa bez względu na okoliczności pokazała nam dorosłym na nowo jak ważna jest istota samego sakramentu i że być może nawet my, rodzice, komplikujemy sprawy, „obudowując” je niepotrzebną otoczką.

Dalej poszło wszystko sprawnie, choć do uroczystości pozostały tylko dwa tygodnie. To niewiele czasu, aby przygotować wszystko jak należy, ale najważniejsze, że od kilku miesięcy nasze dzieci były zaangażowane w duchowe przygotowania. Uczyły się modlitw i pacierza, wcześniej zdążyły już otrzymać medaliki i książeczki do nabożeństw, a w szafach czekały uszyte na miarę sukienki i alby. Jako rodzice spotkaliśmy się tylko jeden raz, aby ustalić drobne szczegóły uroczystości i podzielić zadania. Zajęliśmy się organizowaniem kwiatów na ołtarz i ostatecznie były to kwiaty od lokalnych przedsiębiorców, którzy mieli trudności ze sprzedażą, więc mogliśmy ich wesprzeć. Zdecydowaliśmy się na białe frezje i goździki, które ozdobiły ołtarz.

– Czym wasza uroczystość różniła się od tych, jakie odbywają się w zwykle?

– Pierwsza spowiedź z pewnością była najtrudniejsza, bo nie dość, że dzieci przystępowały do niej po raz pierwszy, z dużą powagą i napięciem, to doszły jeszcze dodatkowe obostrzenia sanitarne.

Sama uroczystość była rodzinna i skromna, a przez to piękna w swojej prostocie. Jako rodzice byliśmy razem z dzieckiem. Siedzieliśmy z córką wspólnie w ławce i z bliska widziałam jej szczęście, emocje i jej modlitwę. Zazwyczaj dzieci siedzą w ławkach wśród swoich rówieśników a rodzice z oddali przeżywają całe wydarzenie. My czuliśmy wspólnotę: razem z dzieckiem, mężem i Bogiem wśród nas. Nawet nie ukrywałam łez wzruszenia.

– Jak przebiegała uroczystość? Z reguły Msze pierwszokomunijne mają swoją wyjątkową oprawę. 

- Jak już powiedziałam, siedzieliśmy razem z córką. Jedna ławka, jedna rodzina. Msza święta niczym nie różniła się od innych mszy niedzielnych z udziałem dzieci. Schola uświetniła uroczystość śpiewem, a dzieci z uśmiechem śpiewały „Jesteś Królem...”. Na zakończenie Mszy św. sama zaśpiewałam z towarzyszeniem scholi. Miałam tremę, ale chciałam zrobić wszystkim dzieciom prezent śpiewając „Maryjo, miej w opiece dzieci Twe”.

Dzieci otrzymały pamiątkowe obrazki z wizerunkami św. Jana Pawła II w setną rocznicę urodzin i kard. S. Wyszyńskim z okazji roku beatyfikacji. Był skromny obiad z udziałem najbliższej rodziny. Od nieobecnych córka otrzymała życzenia przez telefon, inni przysłali pamiątkowe życzenia pocztą.

– A co z Białym Tygodniem?

- Codziennie chodziliśmy na Msze św. i nabożeństwa majowe, jak zwykle to się dzieje w tych dniach po uroczystości. Każdy dzień był inny, bo było i odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych i akt oddania się Matce Bożej. Ale w pamięć zapadł szczególnie dzień misyjny, gdy dzieci, odpowiadając na apel papieża Franciszka, podzieliły się swoim darem komunijnym z dziećmi z krajów misyjnych.

– Czy dla pozostałych dzieci jest już wyznaczony jakiś termin?

– Tak. Dzieci, które nie przystąpiły w maju do pierwszej Komunii mają zaplanowaną uroczystość na wrzesień, aczkolwiek i tak nie ma pewności, jaka będzie sytuacja za te kilka miesięcy.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama