Krzysztof Krawczyk: „Życie na ziemi jest dla człowieka przygotowaniem do oglądania Boga”

„Otrzymałem talent śpiewania. Wykonuję piękny zawód, który sprawia ludziom radość. I nie chciałbym znaleźć się na Sądzie Ostatecznym, twarzą w twarz z Panem Bogiem i odkryć, że oto zmarnowałem ten talent” – mówił Krzysztof Krawczyk. Wybitny artysta zmarł w poniedziałek wielkanocny w wieku 74 lat.

Krzysztof Krawczyk dzielił się swoim talentem na muzycznej scenie od prawie pięciu dekad. Był jednym z najbardziej popularnych polskich artystów. Wydał ponad sto płyt, zarówno solowych, jak i kompilacji. Chyba wszyscy znają takie utwory jak „Parostatek”, czy też „Byle było tak”, bądź „Bo jesteś Ty”. Niezapomniane jest także wykonanie przez niego pieśni „Abba, Ojcze”. Krzysztof Krawczyk był człowiekiem wiary i dzielił się nią na każdym kroku. Uważał, że talent został mu dany przez Stwórcę.

Przypominamy fragmenty jego wypowiedzi, której całość można znaleźć na Opoce.

„W 1983, kiedy byłem jeszcze człowiekiem niewierzącym, wszedłem do kościoła św. Jacka w Chicago. Zrobiłem to na prośbę mojej przyszłej żony Ewy i jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy, co się wydarzyło. Dostąpiłem jakiegoś niezwykłego daru danego przez Opatrzność. I ten dar potrafię, jak myślę, należycie teraz wykorzystać. Najważniejsze, że jestem błogosławionym człowiekiem, bo otrzymałem talent śpiewania. Wykonuję piękny zawód, który sprawia ludziom radość. Dzieje się to trochę poza moją kontrolą. Ja wiem jak powstaje dźwięk, ale nie wytłumaczę, skąd się bierze piosenka, interpretacja, barwa głosu. To są wszystko rzeczy transcendentalne, nadprzyrodzone, dane przez Boga. I nie chciałbym znaleźć się na Sądzie Ostatecznym, twarzą w twarz z Panem Bogiem i odkryć, że oto zmarnowałem ten talent” – podzielił się swego czasu artysta.

Dalej mówił o tym, że życie na ziemi jest dla człowieka przygotowaniem do oglądania Boga twarzą w twarz. Jest nieustannym nawracaniem. „Kiedyś przyjechałem do Częstochowy ze swoim zespołem i powiedziałem młodemu zakonnikowi, że jest tu ze mną jeden nieochrzczony człowiek, który chce się nawrócić. W odpowiedzi usłyszałem: „Dobrze, zaraz ochrzcimy, ale jeśli chodzi o nawracanie, panie Krzysztofie, to my zakonnicy musimy się kilkaset razy dziennie nawracać”. I wtedy zrozumiałem jedną zasadniczą sprawę: człowiek codziennie musi toczyć walkę z podszeptami do grzechu, o czym bardzo mądrze mówi święty Ignacy Loyola. Grzech jest bagnem i trzeba dzień w dzień mocno walczyć ze swoimi "ciepełkowatymi" grzechami. To wymaga nieraz heroicznych wysiłków” – mówił Krzysztof Krawczyk. Artysta starał się do końca swego życia nawracać i żyć wiarą. Kiedy stanie na Sądzie Ostatecznym raczej nie powinien usłyszeć, że zmarnował talent. Dzielił się nim jak najlepiej mógł.

źródło wypowiedzi Krzysztofa Krawczyka na Opoce: https://opoka.org.pl/biblioteka/Z/trans/kultura/kkrawczyk.html

« 1 »

reklama

reklama

reklama