„Inna droga” chrześcijan. Czy wyznawcy Chrystusa mają wpływać na stanowienie prawa?

Chrześcijanie idący drogą życia nie mogą bezczynnie patrzeć na zabijanie nienarodzonych dzieci i stanowienie prawa, które uderza w podstawowe wartości. Tak jak Mędrcy ze Wschodu wracający ze stajenki i unikający spotkania z Herodem muszą iść „inną drogą”, na przekór ideologiom.

Trzej mędrcy, którzy przybyli pokłonić się Jezusowi, wracali stamtąd „inną drogą”, jak czytamy w Ewangelii wg św. Mateusza. Jak pisze Paweł Milcarek w Teologii Politycznej, tę „inną drogę” można interpretować jako „metaforę odmiany, którą od wieków wnoszą do biegu świata pokolenia ludzi czczących Chrystusa, a odwracających się wraz z tym od standardów świata”. Obecnie ta „inna droga” i sprzeciw chrześcijan wobec zła wyraźnie widać w sprawie obrony życia nienarodzonych dzieci. 

„Oczywiście byłoby niemałym uproszczeniem traktowanie manewru trzech króli wobec dzieciobójcy Heroda jako po prostu pierwszej akcji pro-life. Niemniej, pozostaje prawdą, że abominacja, którą wywołuje Herodowa masakra pourodzeniowa młodzianków, pozostaje od wieków w harmonii z chrześcijańską abominacją wobec «przerywania ciąży», czyli dzieciobójstwa prenatalnego” – pisze Milcarek.

Podkreśla, że chrześcijaństwo od początku szło „inną drogą” w sprawie zabijania dzieci. Najstarsze dokumenty chrześcijańskie „pouczają nas, że zakaz pozbawiania życia nienarodzonych należy od początku do tego szeregu wymagań moralnych, które stanowią «inną drogę» chrześcijan – w tym wypadku jeden z drogowskazów «drogi życia», diametralnie różnej od «drogi śmierci»”.

„Inna droga” chrześcijan dotyczy ich sposobu obecności w świecie. Służy wręcz podtrzymywaniu świata: „Chrześcijanie są w świecie tym, czym dusza jest w ciele. Dusza jest zamknięta w ciele, ale to ona podtrzymuje ciało: także chrześcijanie są zamknięci w świecie jak w więzieniu, ale to oni podtrzymują świat” („List do Diogneta”).

Jak pisze Milcarek, zasady moralności chrześcijańskiej są darem, który nie jest przeznaczony dla samych chrześcijan, ale ma wartość społeczną.

„Bycie od zawsze dla świata «jak dusza w ciele» oznaczało, że w warunkach bardziej sprzyjających lub normalnych chrześcijanie – już liczniejsi, obecni również w centrach politycznych i wykonujący tam zadania obywatelskie, «cesarzowi cesarskie, Bogu Boskie» – będą musieli pomyśleć poważnie nad tym co i jak z ich karty rozpoznań moralnych ma przejść do praw publicznych”.

Refleksję na państwowością i prawem podejmowali pisarze chrześcijańscy już w starożytności, jak np. św. Augustyn. Najbardziej rozwinęła się ona w średniowieczu, czego przykładem jest myśl św. Tomasza z Akwinu.

„W przekonaniu Akwinaty rzeczywiście prawo ludzkie nie zabrania «wszystkich wad» (mimo ich niemoralności), lecz wśród tych ostatnich są jednak takie – zwłaszcza przynoszące szkodę innym – «bez których zakazu nie można zachować społeczeństwa ludzkiego»” – tłumaczy Milcarek. Do takich czynów należą m.in. pozbawienie człowieka życia czy należności, czyli zabójstwo lub kradzież.

„Są więc takie złe czyny, których zakazywanie jest zawsze obowiązkiem prawa ludzkiego – i to tak ścisłym, że uchylanie się od niego jest sposobem likwidowania społeczeństwa, mimo że nadal istnieją różne elementy jego organizacji” – dodaje Milcarek.

Odrzucenie przez państwo sprawiedliwości może objawiać się także w tym, że nie zakazuje się zbrodni czy złych czynów wymierzonych w podstawy społeczeństwa.

„Można więc powiedzieć, że państwa umierają nie tylko przez szaleństwo stawania się związkami przestępczymi, ale i przez wyrzeczenie się użycia swej mocy przeciw szczególnie szkodliwym przestępstwom”.

Chrześcijanie mają więc odpowiedzialność za świat, społeczeństwo i prawo. Jej wyrazem jest na przykład społeczne nauczanie papieży, począwszy od Leona XIII i jego encyklik „Rerum novarum” i „Immortale Dei”. To właśnie jest poszukiwanie „innej drogi” niż te proponowane przez świat i ideologie.

W różnych momentach historii próbowano budować system sprawiedliwości w oderwaniu do Boga i fundamentów chrześcijańskich. Jak zauważa Milcarek, do głosu doszła polityka hedonistyczna, która bardzo rozszerzyła ramy prywatności:

„Dopuszczalność aborcji weszła w życie społeczeństw zachodnich jako wymóg nienaruszalnej prywatności jednostki – zastępujący wciąż niezwerbalizowane legalnie, czyli nieistniejące «prawo do aborcji». Domknięcie procesu wymaga jednak jeszcze współdziałania drugiego czynnika, gdyż – mówiąc brutalnie – każda licencja na zabijanie musi nadal uzyskać stempel oficjalnego monopolisty przemocy. Można powiedzieć, że dokonuje się to już na naszych oczach – gdy w jurysprudencji europejskiej zaczyna się pojawiać uzależnienie wartości życia jednostki od jej aktywnego udziału w interakcji społecznej”.

Czyli pojawiają się twierdzenia, że życie matki jest bardziej wartościowe niż dziecka, bo uczestniczy ona w interakcji społecznej. Ochronie podlega prywatność tej osoby, która jest aktywnym obywatelem. W tym wypadku nie chodzi już tylko o dziecko nienarodzone, ale także to, które jest już na świecie.

„Powinniśmy zanotować ten szczegół: granica narodzin i możliwości samodzielnego funkcjonowania biologicznego przestaje już dawać gwarancję ochrony prawa do życia. Na prawo do życia trzeba będzie sobie zapracować, i wraz z tą pracą będzie ono stało wyżej u jednego niż u drugiego” – pisze Milcarek.

Chrześcijaństwo stoi w opozycji do takich pomysłów, niepokojące jest jednak, że są one wprowadzane w życie. Jan Paweł II pisał: „Ustawy, które dopuszczają bezpośrednie zabójstwo niewinnych istot ludzkich, poprzez przerywanie ciąży i eutanazję, pozostają w całkowitej i nieusuwalnej sprzeczności z nienaruszalnym prawem do życia, właściwym wszystkim ludziom, i tym samym zaprzeczają równości wszystkich wobec prawa”.

Prawo stanowione nigdy nie może godzić w fundament godności i wartości życia ludzkiego. Chrześcijaństwo głosi to od początku, także i dzisiaj, zachowując ciągłość swojej nauki i idąc tą „inną drogą” mimo wynaturzeń prawa i sumień.

„Szczególna odpowiedzialność spada w tej kwestii na osoby, którym tradycja moralna Bożego Narodzenia dostarcza na co dzień ćwiczenia w rozpoznawaniu niepodważalności prawa do życia” – zaznacza autor. Podkreśla, że chrześcijanie, mając moralne podstawy, muszą uczestniczyć w stanowieniu prawa, w tym wypadku dotyczącego ochrony życia.

„Parlamentarzyści słusznie mają uczestniczyć w każdym działaniu prawodawczym, które wzmacnia ochronę życia, nawet gdy w danym momencie nie daje tego w pełni – co jednak oczywiście nie znaczy, że w ramach szukania kompromisu wolno im osłabiać prawną ochronę życia w stosunku do jej aktualnego stanu. Warto pamiętać w związku z tym, że każda próba podtrzymania «paragrafu eugenicznego» jest po orzeczeniu TK regresem, w którym nie godzi się uczestniczyć”.

„Inna droga”, którą kroczy chrześcijaństwo, także dzisiaj wymaga zdecydowanych działań i odwagi wierności wartościom, których żadne prawo nie jest w stanie podważyć.

Źródło: Teologia Polityczna

« 1 »

reklama

reklama

reklama