Higiena psychiczna. Jak żyć, aby nie dać się „zatopić” życiu

Od najmłodszych lat wdrażani jesteśmy do higienicznego stylu życia: „myj zęby, myj ręce, przebierz się, sprzątaj po sobie” – to komunikaty, które słyszą już małe dzieci. Zdecydowana większość, jeśli nie wszystkie, dotyczy jednak wyłącznie sfery fizycznej, tak jakby człowiek składał się jedynie z ciała. Nic dziwnego więc, że i w dzieciństwie, i w dorosłym życiu, niewielu z nas świadomych jest potrzeby zachowania higieny psychicznej.

Tematyka higieny psychicznej nie jest zagadnieniem nowym. W Polsce pisał na jej temat wybitny, choć nieco zapomniany, psycholog Kazimierz Dąbrowski (1902-1980). Jedna z jego książek nosi nawet tytuł „Higiena psychiczna” i zawiera szerokie omówienie problematyki związanej z tą dziedziną zarówno w aspekcie historycznym (rozwój zagadnienia), jak i praktyczno-psychologicznym. Dąbrowski nie był tu tylko teoretykiem, ale także założycielem Instytutu Higieny Psychicznej, któremu prezesował w latach 1935-1949, wzorowanego na modelach amerykańskich. Obecnie termin „higiena psychiczna” został wyparty przez ogólniejszy: „zdrowie psychiczne”, z dużą szkodą dla zrozumienia faktu, że higiena psychiczna potrzebna jest dla zachowania psychicznego zdrowia, podobnie – jak higiena fizyczna dla zdrowia fizycznego. 

Regularny tryb życia i zdrowe nawyki

Jednym z podstawowych założeń higieny psychicznej, tak jak w przypadku higieny fizycznej, jest wypracowanie u siebie zdrowych nawyków. Większość z nas świadomych jest korzyści płynących z regularnego trybu życia. Na przykład regularne pory posiłków czy nocnego odpoczynku sprzyjają zdrowiu, ponieważ nasze ciało posiada wewnętrzne mechanizmy określane jako zegar biologiczny, wpływające na produkcję hormonów i innych substancji sprzyjających trawieniu, odpoczynkowi itp. Regularność to jednak tylko jeden z wielu elementów higieny i nie można na niej poprzestać. Jeśli mówimy o zdrowych nawykach, chodzi o coś znacznie więcej. Nawyki te mają służyć temu, aby nasze życie nie stało się chaosem, abyśmy nie tyle dali się biernie unosić nurtowi życia, co aktywnie płynęli w nim, kierując łodzią swego życia i utrzymując się na powierzchni. Inaczej mówiąc, potrzebujemy w naszej łodzi steru, źródła napędu oraz zadbania o to, by łódź nie przepuszczała wody.

Regularność, czy też systematyczność jest niezbędna zawsze, gdy chcemy coś zmienić, poprawić w swoim życiu. Zarówno złe, jak i dobre nawyki wypracowują się poprzez powtarzanie. Im częściej i im dłużej będziemy powtarzać związane z nimi czynności, tym staną się silniejsze. Na tym polega wszelki proces uczenia – nie inaczej jest w przypadku nawyków dotyczących higieny psychicznej. Chodzi więc nie tylko o ogólnie regularny tryb życia, ale o stałe podejmowanie wysiłku zmierzającego do wyrabiania zdrowych nawyków.

Samoocena i rozumienie własnych emocji

Zacznijmy od tego, co sprawia, że nasza łódź będzie szczelna i nie zatopi jej nurt życia. Można tu wskazać wiele czynników, jednak kluczowym jest umiejętność spojrzenia na siebie z pewnego dystansu oraz wyrobienie w sobie zdolności rozumienia własnych emocji. Absolutnie nie chodzi o to, żeby emocji się pozbywać, ale aby były dla nas ważnym wskaźnikiem – jak zegary czy kontrolki na tablicy przyrządów. Tymczasem większość z nas traktuje emocje jak kierownicę czy ster, pozwalając, aby kierowały naszym życiem, zamiast wskazywać po prostu na stan naszych pragnień, potrzeb, relacji i celów życiowych.

Przykładowymi emocjami może być gniew lub poczucie krzywdy. Jedno i drugie może nas zdominować, zaciemniając rzeczywisty obraz sytuacji, w której się znajdujemy. Pod wpływem gniewu nieraz wypowiadamy nierozważne słowa, niszcząc relacje, na których nam zależy albo podejmujemy radykalne decyzje, których później żałujemy. Tymczasem gniew może być dla nas cenną wskazówką, że ktoś lub coś ugodził w ważne dla nas wartości. W ten sposób możemy odkryć, co rzeczywiście jest dla nas istotne i skupić się na tym lub przepracować nasz własny system wartości. Jeśli gniew wzbudza w nas każda krytyka czy sprzeciwienie się naszym planom, być może problemem jesteśmy my sami – nasze wybujałe ego i nad tym musimy popracować. Jeśli jednak powodem gniewu jest to, że inni łamią ważne dla nas zasady czy też krzywdzą nas, taki gniew jest racjonalny i powinien skłonić nas do stosownej, asertywnej (a nie agresywnej!) reakcji.

Podobnie jest z poczuciem krzywdy. Może być ono adekwatne do sytuacji, często jednak bywa mocno wyolbrzymione. Czymś innym jest pozostawanie w toksycznym związku z osobą, która nie dostrzega w ogóle naszych potrzeb, traktując nas jak przedmiot, a czymś innym subiektywne poczucie bycia zaniedbywanym czy źle traktowanym przez drugą osobę. Wbrew pozorom, natężenie naszych emocji nie jest wprost zależne od aktualnej sytuacji: ma na nie wpływ zarówno nasza własna wrażliwość, jak i wcześniejsze doświadczenia. Nieraz bardzo słaby bodziec wyzwala nieproporcjonalnie silne reakcje emocjonalne, ponieważ uruchamia całą psychiczną spiralę, sięgającą głębokich pokładów wcześniejszych doświadczeń.

Emocje, tak jak woda – mogą nas nieść do przodu, jeśli umiemy nad nimi zapanować, mogą jednak także nas zatopić, jeśli się im całkowicie poddamy. Cenną pomocą w opanowaniu własnych emocji jest medytacja. Pozwala ona z jednej strony uspokoić wzburzone uczucia, z drugiej zaś – spojrzeć na siebie z pewnego dystansu, uwalniając nas z pułapki nadmiernego subiektywizmu.

Priorytety

Jeśli auto-refleksję i umiejętność panowania nad emocjami porównalibyśmy do uszczelnienia łodzi, zdolność wyznaczenia życiowych priorytetów i trzymanie się ich porównać można do steru. Poczucie przytłoczenia rzeczywistością, życiowej frustracji czy ogólna postawa rezygnacji są często wynikiem tego, że nie trzymamy steru naszego życia w ręku, ale pozwalamy się unosić z prądem wody w dowolnym kierunku.

Kwesta życiowych priorytetów podobna jest do naczynia, w którym próbujemy zmieścić kruszywo różnej wielkości. Jeśli zaczniemy od drobnicy, od piasku, nie znajdzie się miejsca na duże kamienie. Jeśli jednak zaczniemy od tego, co największe, pozostałe kamyki i piasek łatwo wypełnią pozostałe luki.

Konieczność ustalenia swoich życiowych priorytetów wynika z tego, że w życiu każdego człowieka wiele rzeczy wydaje się ważnych, a jeszcze więcej pilnych. Ważne może być zdrowie, pomyślność materialna, relacje, osiągnięcia zawodowe, pielęgnowanie zamiłowań i wiele innych wartości. Nie wszystko jednak daje się pogodzić; niektóre rzeczy trzeba odłożyć na później, a z niektórych świadomie zrezygnować. W przeciwnym razie po prostu pozwolimy się ponieść prądowi życia, który zawiedzie nas w miejsca, w których wcale nie zamierzaliśmy się znaleźć. Jedną z najgroźniejszych pułapek jest skupienie się na materialnym zabezpieczeniu życia swojego i swojej rodziny. Zabezpieczenie materialne jest oczywiście ważne, ale nie najważniejsze. Może okazać się, że w pogoni za pieniędzmi utracimy wszystko, co naprawdę jest dla nas cenne – w szczególności dobre relacje z bliskimi, przy okazji rujnując własne zdrowie i porzucając zamiłowania, które dałyby nam głębszą satysfakcję niż sama pomyślność finansowa.

Co jest twoim życiowym „napędem”?

Realizacja życiowych priorytetów wymaga także siły napędowej, która będzie pozwalała nam osiągać zamierzone cele. Większość z nas intuicyjnie odczuwa, co daje nam życiową energię, a jednak nieświadomie odcinamy się od jej prawdziwych źródeł, szukając zamiast nich chwilowych „zastrzyków energii”.

Najsłabszym, choć najłatwiej osiągalnym źródłem życiowego napędu jest przyjemność. Należy to rozumieć właściwie: nie chodzi o to, żeby się pozbawiać w życiu przyjemności, ale by mieć świadomość, że jest to tylko chwilowe źródło energii. Zachodzi tu sytuacja podobna do jedzenia słodyczy zamiast żywności pełnowartościowej. Owszem, cukier jest potrzebny, ale nie można się żywić wyłącznie cukrem, ponieważ doprowadzi to do cukrzycy i innych chorób metabolicznych. Podobnie, przyjemność (w szczególności chodzi o przyjemności związane z naszym ciałem) daje poczucie chwilowego zaspokojenia, które nie jest tym samym co pełna realizacja naszych potrzeb i celów życiowych.

Nieco silniejszym i trwalszym źródłem energii są doznania – czyli pozytywne wrażenia zostawiające ślad w naszej pamięci, a także kształtujące naszą wrażliwość. Może tu chodzić zarówno o doznania estetyczne, jak i te towarzyszące sportom czy relacjom z innymi ludźmi. Również i tu ważne jest, żeby nie pozostać na poziomie doznań, ale łączyć je z jeszcze trwalszymi i wyższymi źródłami życiowego „napędu”.

Co więc może być tym trwalszym i wyższym źródłem życiowej energii? Można powiedzieć, że jest nim wszystko, dzięki czemu człowiek czuje się życiowo spełniony. Należą do nich przede wszystkim: bliskie relacje z ludźmi (zarówno w sferze rodziny, jak i przyjaciół), satysfakcja z wykonywanej pracy (obejmująca różne elementy, na przykład osiągnięcia zawodowe, komponent twórczy, komponent użyteczności społecznej itp.), osiągnięcie długoterminowych celów życiowych (na przykład: uzyskanie wykształcenia, wybudowanie domu, realizacja trudnych badań naukowych), stawienie czoła wyzwaniom. Z jednej strony cele te pochłaniają olbrzymie zasoby naszego czasu i energii, z drugiej jednak – dają głęboką motywację i poczucie satysfakcji. To poczucie, nawet gdy cele osiągnęliśmy tylko częściowo, jest zazwyczaj trwałe i motywuje do kolejnych wysiłków.

Rozwiązywanie konfliktów i umiejętność przebaczania

Zdarza się nieraz, że łódź, którą płyniemy zaplącze się w jakieś szuwary czy ulegnie uszkodzeniu. Również w życiu zdarzają się konflikty czy nieprzewidziane wyzwania wymagające szczególnej uwagi i wysiłku. Można wręcz powiedzieć, że konflikty są nieuniknione, tam gdzie ścierają się różne interesy i różne punkty widzenia. Ważne więc, żeby umieć takie konflikty czy wyzwania podejmować w taki sposób, aby nas nie wyniszczały ani nie zatrzymywały w drodze.

Na temat rozwiązywania konfliktów napisano już niejedną książkę, a i tak wielokrotnie okazuje się, że własna intuicja, inteligencja emocjonalna i dobra wola ważniejsze są od książkowej wiedzy. Warto jednak podkreślić, że podstawą rozwiązywania sporów i konfliktów jest rzeczowość i skłonność do zmiany własnego myślenia i postępowania, jeśli to one są źródłem problemu. Nie możemy zakładać, że będziemy jedynie wpływać na innych, zmuszając ich do przemiany, ale także i my sami musimy być gotowi dostosować się do istniejących okoliczności, a czasem sięgnąć głębiej do własnego wnętrza, korygując własne postawy, które są źródłem konfliktów.

Jeśli chodzi o rzeczowość – polega ona w tym przypadku na ustaleniu, czego dotyczy konflikt i co stanowi problem dla każdej ze stron. Należy unikać emocjonalnych oskarżeń, doszukiwania się ukrytych motywacji czy zakładania złej woli u drugiej strony. Wbrew pozorom, bardzo często to, co bierzemy za złą wolę, jest w istocie wynikiem nieumiejętności komunikowania albo utrwalonym niewłaściwym nawykiem, którego dana osoba nie jest świadoma.

Zdarzają się jednak sytuacje, w których relacja z drugą osobą jest tak toksyczna, że konieczny jest „reset”. Może chodzić o czasowe przerwanie kontaktów, aby każda ze stron mogła przemyśleć i przepracować swoje postawy względem drugiej osoby. W skrajnych przypadkach może nawet być konieczne całkowite odcięcie się od drugiej osoby, jeśli czujemy, że relacja z nią odbiera nam całkowicie siły życiowe i nie widzimy szansy na przemianę.

Nie można jednak zapominać o ważnej umiejętności, którą jest umiejętność wybaczania. Każdy z nas popełnia błędy, nikt nie jest doskonały. Wybaczanie innym ich błędów i potknięć nie jest wyrazem jakiejś nadzwyczajnej łaski, ale życiowego realizmu. Jeśli nie nauczymy się wybaczać, to będziemy nosić w sobie emocjonalne zranienia i pod ich wpływem krzywdzić kolejne osoby.

Stres i wyzwania życiowe

Zaczęliśmy od wspomnienia postaci Kazimierza Dąbrowskiego. Popularyzator higieny psychicznej w Polsce jest także twórcą tzw. teorii dezintegracji pozytywnej. Jego bardzo cenne spostrzeżenia, wysnute z analizy biografii wielu postaci historycznych, a także własnych pacjentów, wskazują na pozytywną rolę życiowych wyzwań oraz konieczność rozwoju przez różne stadia dezintegracji, zanim osiągniemy pełną integrację psychiczną.

Nie sposób streścić tu całej teorii Dąbrowskiego, jest ona jednak spójna ze współczesną wiedzą psychologiczną dotyczącą stresu. Tym, co „niehigieniczne”, czyli szkodliwe w naszym życiu, jest stres, który przekracza naszą odporność psychiczną. Natomiast stres umiarkowany jest cennym czynnikiem mobilizującym, skłaniającym nas do działania, do przemian i dojrzewania. Istotne jest to, jak podchodzimy do problemów i życiowych wyzwań. Jeśli traktujemy je jako drogę do własnego rozwoju, do wspinania się na kolejne szczeble życiowej dojrzałości, dużo łatwiej będzie nam je podejmować i wychodzić zwycięsko z życiowych zmagań. Jeśli natomiast każdy problem czy wyzwanie odbieramy już w punkcie wyjścia jako życiową porażkę, jeśli zadajemy sobie stale pytanie „dlaczego mi się to musiało zdarzyć”, to niejako z góry skazujemy się na rzeczywistą przegraną – nie podejmując wyzwań, tylko uciekając od nich. Nie oznacza to również, że z każdym problemem musimy poradzić sobie sami. Wręcz przeciwnie – umiejętność szukania pomocy u innych jest również wyrazem psychicznej higieny.

Rdzeniem higieny psychicznej jest aktywne i pozytywne podejście do tego, co przynosi nam życie. Nie da się przewidzieć każdego życiowego wyzwania, możliwe jest jednak wyrobienie w sobie postawy gotowości do podejmowania wyzwań – nawet tych nieoczekiwanych. Ważnymi elementami tej postawy jest umiejętność samoobserwacji, zrozumienie swoich emocji i akceptowanie ich jako ważnych wskaźników, ustalenie życiowych priorytetów, realistyczne podejście do relacji z innymi ludźmi oraz pozytywne nastawienie do problemów jako szansy na własny rozwój.

Maciej Górnicki, opoka.org.pl

Logo PZU

Partnerem akcji „Zawsze bezpieczny” jest PZU SA.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama