Francuski słownik w ogniu krytyki po wprowadzeniu zaimka neutralnego płciowo

Jeden z głównych francuskich słowników, Petit Robert, znalazł się w ogniu krytyki po dodaniu do swojego słownika online zaimka neutralnego płciowo, obcego językowi francuskiemu.


Chodzi o małe trzyliterowe słowo „iel”. Jest to połączenie zaimków „on” (il) i „ona” (elle). Według słownika, „iel” jest zaimkiem osobowym w trzeciej osobie liczby pojedynczej i mnogiej, używanym w odniesieniu do osoby dowolnej płci. Użycie tego zaimka ma służyć komunikacji inkluzywnej, czyli uwzględniającej tych, którzy nie chcą się identyfikować z żadną płcią.

Każdego miesiąca leksykografowie słownika monitorują i analizują nowe słowa. W październiku wśród nowych słów znalazły się „przepustka sanitarna”, „antyszczepionkowiec” oraz niesławne „iel”. „Zauważyliśmy, że to słowo jest coraz częściej używane. Dlatego włączyliśmy je do naszego słownika”, wyjaśnia francuskiemu dziennikowi Le Figaro Marie-Hélène Drivaud, leksykograf z Petit Robert.

Według niej „wszystkie nasze słowniki od kilku lat są inkluzywne”. Tam, gdzie dotąd był „człowiek” (franc. l’homme) wskazujący na rodzaj męski, teraz mamy neutralne „ludzki” (humain) .

Jednak zdaniem jej kolegi, Bernarda Cerquiglini, leksykografa z wydawnictwa Larousse, słowo to nie powinno w ogóle znaleźć się w słowniku, ponieważ nie jest to słowo francuskie. W jego przekonaniu jest to anglicyzm. „Błędem niektórych feministek jest podążanie za angielskim, który ma formy gramatyczne pozbawione rodzaju. Czegoś takiego nie mamy w języku francuskim nie mamy żadnego”.

Petit Robert znalazł się w ogniu krytyki wielu osób. Minister edukacji Jean-Michel Blanquer potępił posunięcie słownika Petit Robert, popierając żądanie ustawodawcy, aby francuskojęzyczni opiekunowie z Académie Française wypowiedzieli się w tej sprawie.

„Język inkluzywny nie jest przyszłością języka francuskiego”, napisał Blanquer na Twitterze. Dodał, że uczniowie, „którzy nabywają podstawowej wiedzy, nie mogą tego traktować jako właściwego odniesienia”.

Tyrania mniejszości

Francuska eseistka Lydia Guirous posunęła się jeszcze dalej na antenie francuskiego nadawcy RTL. Według niej, posunięcie to możliwe jest dzięki „tyranii mniejszości, które chcą narzucić społeczeństwu rzeczy, które wydają się całkowicie powierzchowne i niepotrzebne”. Zdaniem Guirous, „dzieci stają się królikami doświadczalnymi wokabularyzmu”. Uważa, że jest to zagrożenie dla nauki języka francuskiego, ponieważ „30 do 40 procent uczniów w szóstej klasie ma trudności z pisaniem i czytaniem”.

Krytycznie o decyzji słownika wypowiedział się też deputowany z Indre François Jolivet, który należy do partii Emmanuela Macrona La République En Marche. Nazwał on autorów Le Petit Robert „bojownikami sprawy, która nie ma w sobie nic z francuskiego: punktu widzenia”. Swe niezadowolenie wyraził w liście do Académie Française, wiodącego autorytetu w sprawach dotyczących języka francuskiego.

Chociaż problematyczne słowo zostało włączone do słownika online, minie jeszcze trochę czasu, zanim trafi do wersji papierowej. Włączenie słowa do słownika planowane jest na 2022 rok.

Można dodać, że – jak na ironię – zyskująca coraz silniejsze wpływy w krajach anglosaskich „teoria krytyczna”, według której język jest narzędziem opresji mniejszości, a co za tym idzie – należy eliminować z niego słowa i wyrażenia służące tej opresji, zrodziła się w kręgach akademickich we Francji w latach 60. i 70 XX wieku. To, co dla francuskich myślicieli, takich jak Roland Barthes, Jacques Derrida czy Michael Foucauld, było głównie teorią lingwistyczną i literaturoznawczą, stało się pożywką dla lewicowych aktywistów, którzy potraktowali ich rozważania jako narzędzie walki o „sprawiedliwość społeczną”. Tak rozumiana sprawiedliwość nie oznacza równouprawnienia czy uznania równej godności wszystkich, ale podkreślanie różnic. Podstawą własnej tożsamości nie jest więc bycie człowiekiem i traktowanie innych jako ludzi o takich samych prawach i takiej samej godności, ale tożsamość „mniejszościowa”, czyli przynależność do grupy osób nie-białych, nie-heteroseksualnych, otyłych, niepełnosprawnych, nienależących do kręgu kultury zachodniej lub innej, postrzegającej się jako mniejszościowa i pokrzywdzona społecznie. Elementem „przebudzenia” (wokeness), do którego dążą postmodernistyczni aktywiści jest nieustanna transformacja języka.

« 1 »

reklama

reklama

reklama