Ekologiczny ogród - nic trudnego!

O podstawach ekologicznego ogrodnictwa i potencjalnych korzyściach zdrowotnych.

Dla wielu osób, zwłaszcza starszego pokolenia, własny ogródek czy też działka, jest dobrym sposobem na rekreację na świeżym powietrzu. Obserwując jednak współczesne ogrody, trudno nie dostrzec, że składają się one głównie z trawników i grządek kwiatowych, raczej niewiele zaś w nich jarzyn czy owoców. Tymczasem warzywa i owoce z własnego ogrodu to nie tylko satysfakcja z własnych umiejętności ogrodniczych, ale także spora dawka zdrowia, pod warunkiem, że zachowamy zasady ekologicznej uprawy. 

Nie jest tajemnicą, że współczesna produkcja rolna wymaga wielu zabiegów mających niewiele wspólnego z ekologią. Warzywa i owoce, które kupujemy w supermarketach czy sklepach warzywnych, produkowane są przy użyciu znacznych ilości nawozów sztucznych i środków ochrony roślin, które nie są obojętne dla naszego zdrowia. O ile w rolnictwie wielkouprawowym rezygnacja z tych środków byłaby trudna, we własnym ogrodzie z powodzeniem możemy zdecydować się na uprawę ekologiczną.

Zanim zadbasz o rośliny, zadbaj o ziemię!

Być może ogrodnictwo ekologiczne wydaje nam się jakimś nieosiągalnym ideałem – znacznie prostsze wydaje się odwiedzenie sklepu ogrodniczego w celu zakupu nawozów sztucznych i środków ochrony roślin. Jednak nie o to chodzi! Przez całe wieki nasi przodkowie obywali się bez takich środków i dzięki temu produkty ich ogrodów były smaczniejsze i zdrowsze.

Najważniejsza jest zmiana mentalności. Chodzi o to, by nie traktować ziemi tylko jak podłoża, w które sypiemy rozmaite substancje, ale aby zapewnić jej możliwość regeneracji metodami organicznymi. Dobra gleba posiada odpowiednią strukturę, zapewniającą zatrzymanie optymalnej ilości wilgoci, a jej bogactwem jest humus, czyli materia organiczna oraz mikroorganizmy (bakterie i grzyby glebowe). Prawdopodobnie w punkcie wyjścia ziemia w naszym ogrodzie nie spełnia tych kryteriów, jednak zastosowanie odpowiednich technik ogrodniczych sprawi, że z każdym rokiem jej stan będzie się poprawiać.

Własny kompost

To, co wielu z nas traktuje jako uciążliwe odpadki, w rzeczywistości może okazać się najcenniejszym nawozem. W zasadzie wszystko, co urośnie w ogrodzie, może trafić na pryzmę kompostową. Skoszona trawa, pędy roślin, zwiędłe kwiaty, a także kuchenne odpadki z warzyw i owoców, a nawet skorupki jajek – to bardzo cenny materiał wyjściowy do uzyskania kompostu. Istnieje kilka metod kompostowania, ich cechą wspólną jest zaś to, by po prostu pozwolić przyrodzie „robić swoje”, czyli przetworzyć roślinne odpadki na humus. Aby usprawnić ten proces, zazwyczaj wydzielamy w ogrodzie niewielki obszar (na przykład, metr na metr), który otaczamy ogrodzeniem z desek, wysokim na około 1m. W tej przestrzeni składujemy materiał roślinny, który możemy lekko przemieszać z ziemią. Można też zakupić tzw. aktywator kompostu, który zawiera mikroorganizmy przetwarzające materię roślinną. Są także w sprzedaży gotowe plastikowe kompostowniki. Ich zaletą jest przyspieszenie procesu kompostowania dzięki osiąganiu wyższych temperatur (nawet do 70ºC). Wadą są zazwyczaj niewielkie wymiary. Do kompostowania można także przeznaczać uschłe liście i rozdrobnione zdrewniałe części roślin, pamiętając jednak, by nie przekraczać stosunku 1/3 części „brązowych” (czyli zawierających głównie celulozę) do 2/3 „zielonych” (zawierających więcej azotu organicznego).

Uzyskany tą metodą kompost zazwyczaj gotowy jest do użycia po kilku miesiącach (w zależności od konstrukcji kompostownika i panujących temperatur). Traktujemy go jako naturalny nawóz, który rozsypujemy na wierzchu gleby, płytko przykopując lub rozgrabiając. Prawdopodobnie nie uda się nam uzyskać od razu wystarczającej ilości kompostu, można więc uzupełnić go obornikiem (do kupienia także w postaci granulowanej, nie wydzielającej zapachu). Być może uda się nam także zachęcić nieposiadających ogrodu sąsiadów do podzielenia się z nami swoimi odpadkami kuchennymi, które dla nich są uciążliwe, a dla nas będą źródłem „ogrodniczego złota”. Ważne, żeby były to tylko odpadki roślinne.

Oprócz kompostu warto także stosować w ogrodzie tzw. gnojówki z roślin, zwłaszcza z pokrzywy, mniszka i skrzypu. Są to po prostu przefermentowane w wiadrze z wodą pędy i liście tych gatunków, dostarczające cennych mikroelementów i enzymów, których zazwyczaj brak uprawianym przez nas roślinom.

Metoda „bez kopania” oraz mulcz

Większość polskich ogrodników nauczona jest, że aby utrzymać glebę w dobrej formie, należy na jesieni głęboko ją przekopać, na tzw. „ostrą skibę”, tak aby panujący w zimie mróz rozbił strukturę gleby na niewielkie grudki. W tej metodzie na wiosnę nie przekopujemy już ziemi na nowo, tylko ją wyrównujemy i ewentualnie wzruszamy widłami.

Ciekawą alternatywą jest popularyzowana przez angielskiego ogrodnika Charlesa Dowdinga metoda „no dig”, czyli „bez kopania”. W swoich książkach i dostępnych na Youtube filmach (https://www.youtube.com/c/CharlesDowding1nodig) udowadnia on, że do osiągnięcia dobrych plonów nie jest w ogóle konieczne coroczne przekopywanie ziemi. Chodzi o to, aby raz dobrze przygotować glebę, pozwalając się rozwinąć niezwykle korzystnej mikoryzie (grzyby glebowe), w kolejnych zaś latach nie naruszać tej delikatnej struktury, jedynie z wierzchu dorzucać niewielką warstwę kompostu. Wyniki, które osiąga Dowding, są naprawdę spektakularne!

Jeśli nawet nie zdecydujemy się wypróbować metody „no dig”, warto zadbać o glebę stosując odpowiednie mulcze, czyli naturalne okrywy, pozwalające ziemi utrzymać wilgoć, a jednocześnie stwarzające dobre warunki do rozwoju flory glebowej. Bardzo dobrym naturalnym mulczem są zrębki drzewne, czyli drobno pocięte fragmenty gałęzi. Nie należy ich mylić z korą lub trocinami. Ułożone kilkucentymetrową warstwą na powierzchni ziemi, zapewniają jej ochronę przed nadmiernym parowaniem i erozją, a jednocześnie powoli rozkładane są przez organizmy glebowe, dostarczając ziemi cennych składników mineralnych. Naturalnym mulczem może być również cienka warstwa skoszonej trawy, duże liście niektórych roślin (rabarbar, dyniowate, żywokost) lub słoma. Ważne, żeby mulcz znajdował się jedynie na powierzchni ziemi i nie mieszał się z nią. W przeciwnym razie rozkładając się wewnątrz gleby zabierałby roślinom cenny azot, niezbędny do wzrostu.

Uprawa współrzędowa i inne ekologiczne „sztuczki”

Jedną z metod odróżniających ogrodnictwo ekologiczne od wielkoskalowego jest możliwość uprawy „współrzędowej” (lub „współrzędnej”). Polega ona na naprzemiennym wysiewie różnych gatunków roślin obok siebie. Dobrze dobrane sąsiedztwo zapewnia lepsze plony, a przede wszystkim – ochronę przed szkodnikami. Na przykład posianie marchwi w sąsiedztwie cebuli lub czosnku chroni ją przed połyśnicą marchwianką i chorobami grzybowymi – natomiast sąsiedztwo marchwi chroni cebulę przed śmietką cebulanką. Ochronę przed wieloma szkodnikami i chorobami zapewniają także zioła wydzielające olejki eteryczne i aromaty: szałwia, estragon, melisa, rozmaryn, piołun, oraz kwiaty, takie jak nagietek czy aksamitka.

Plagą wielu ogrodów są mszyce. Zamiast jednak sięgać po chemiczne opryski, można zadbać o to, aby zajęli się nimi nasi naturalni sprzymierzeńcy. Należą do nich złotook oraz biedronka. Larwy złotooka pospolitego można zakupić w niektórych sklepach ogrodniczych. Biedronki zaś zwabić można do ogrodu zawieszając na łodygach roślin żółte tasiemki – kolor żółty to naturalny sygnał, że roślina atakowana jest przez mszyce, które stanowią z kolei główny pokarm dla larw biedronek. Jeszcze jedną metodą jest posianie w ogrodzie nasturcji – zamiast atakować cenne dla nas rośliny, mszyce przeniosą się na nasturcje, z których stosunkowo łatwo je zebrać lub … przyozdobić rośliny żółtymi wstążkami, aby zajęły się nimi biedronki. Mszyce atakują też nieraz drzewa owocowe – i tu jednak istnieje także prosty, ekologiczny sposób na uniknięcie szkód. Zazwyczaj larwy mszyc wnoszone są na drzewa przez mrówki, które korzystają z produkowanej przez nie spadzi. Przecięcie drogi dostępu mrówkom, poprzez założenie na pień drzewa specjalnego lepu (niektórzy stosują też wazelinę), wyeliminuje jednocześnie także problem mszyc.

Większość szkodników ma swój własny „kalendarz” – to znaczy okres, w którym pojawiają się masowo, próbując zaszkodzić naszym uprawom. Znajomość tego kalendarza pozwala ekologicznym ogrodnikom tak zaplanować terminy siewu i zbioru, aby nie pokryły się z plagą pasożytów.

Namiot foliowy, a może szklarnia?

Całkiem pokaźna lista warzyw nie wymaga uprawy pod folią lub szkłem. Są jednak warzywa ciepłolubne, które trudno nam będzie wyhodować na wolnym powietrzu, albo jeśli nawet uda się – plon będzie mizerny. Należą do nich m.in. papryka, bakłażany, melony i arbuzy. Z kolei pomidory często uprawiamy pod folią, aby uniknąć zarazy ziemniaczanej, która pojawia się akurat w tym czasie, gdy dojrzewają owoce i może zniszczyć cały plon.

Tunel foliowy, a jeszcze bardziej szklarnia – to także szansa na przedłużenie sezonu. Rośliny, które mogłyby rosnąć na wolnym powietrzu od kwietnia do września, można uprawiać znacznie dłużej. Dobrze eksponowana na słońce szklarnia przedłuża możliwość uprawy o trzy miesiące, a niektóre rośliny (m.in. zielona pietruszka, niektóre odmiany sałaty) będą przynosić plon niemal przez cały rok. Foliowy tunel nie daje tak spektakularnych możliwości, znaczną korzyścią jest jednak to, że, podobnie jak w szklarni, można w nim przygotowywać rozsady już od połowy marca. Dzięki temu w kwietniu zyskujemy gotowe do wysadzenia w ogrodzie sadzonki, co pozwala osiągnąć znacznie wcześniejsze i obfitsze zbiory.

Przygotowanie rozsad

Część ogrodników-amatorów wiosną udaje się do sklepów ogrodniczych czy też na targ w celu zakupienia sadzonek pomidorów, ogórków, cukinii, selera i wielu innych roślin. W większości przypadków całkiem realną (i tańszą) alternatywą jest przygotowanie rozsad samodzielnie. Jeśli nie mamy szklarni, można to zrobić na parapecie w domu lub pod kloszem na balkonie. W pierwszym okresie rozwoju rośliny zajmują tak niewiele miejsca, że nie powinno to być żadnym problemem. Ważna jest tylko znajomość ogrodniczego kalendarza – czyli jak długo dana roślina potrzebuje, aby sadzonkę można było przesadzić do ogrodu w najbardziej optymalnym momencie. Na przykład, jednym z najwcześniej wysiewanych warzyw jest seler, ponieważ rośnie długo. Najpóźniej natomiast – dopiero w drugiej połowie kwietnia – przygotowujemy rozsady ogórków i roślin dyniowatych, ponieważ rosną stosunkowo szybko, a nie wolno ich przesadzać, gdy grożą nocne przymrozki. Zbyt duże sadzonki roślin z tej grupy źle się także przyjmują, ze względu na delikatny system korzeniowy. Przygotowując rozsady pamiętajmy też, że szkodzi im nadmiar ciepła przy jednoczesnym niedomiarze światła, czyli powinniśmy znaleźć dla nich jak najbardziej słoneczne, ale nie przegrzane miejsce.

Co warto uprawiać?

Początki zawsze są trudne. Aby nie zniechęcić się do prób samodzielnej uprawy warzyw i owoców, warto zacząć od tego, co wymaga stosunkowo najmniej wysiłku i stopniowo wdrażać się do bardziej wymagających upraw.

Dla początkujących najłatwiejszymi roślinami są rzodkiewki i rzepy – raz posiane zadbają same o siebie. Godne polecenia są pietruszka (zielona i korzeniowa), por, koper, marchew, cebula siedmiolatka, buraki, sałata, bób, groszek i fasolka szparagowa. Wszystkie można wysiewać prosto do ziemi (choć z wyjątkiem marchewki, pietruszki i koperku, można je także uprawiać z rozsad). Nie są skomplikowane w uprawie i zazwyczaj udają się dobrze w naszym klimacie. Oczywiście nie jest to wyczerpująca lista. W zależności od upodobań i potrzeb można też uprawiać wiele innych warzyw i ziół, na przykład czosnek, jarmuż, roszponkę, szpinak, cebulę, oregano, bazylię, szałwię czy cykorię sałatową. W przypadku warzyw korzeniowych, takich jak marchew, pietruszka czy burak warto pamiętać o wapnowaniu gleby na jesieni – poprawi to znacznie przyswajalność składników mineralnych w kolejnym sezonie. Nie wpadajmy też w panikę, jeśli posiane nasiona nie chcą wschodzić – niektóre z nich, takie jak marchew czy pietruszka kiełkują powoli (nawet do dwóch tygodni). Kiełkowanie można przyspieszyć, namaczając nasiona przed siewem oraz dbając o stałą wilgotność gleby (na przykład przykrywając ją folią do momentu wschodu nasion).

Nieco bardziej wymagające są pomidory oraz wszystkie warzywa z rodzaju dyniowatych (ogórki, kabaczki, dynie, patisony, cukinie itp.). W przypadku pomidorów warto rozeznać się w różnych odmianach (jest ich naprawdę dużo!) i wypróbować kilka. Pomidory koktajlowe są zazwyczaj łatwiejsze w uprawie niż odmiany wielkoowocowe. Można też zastanowić się nad uprawą pomidorów pod folią lub w pojemnikach/workach – to ograniczy ryzyko zniszczenia uprawy przez zarazę. Jeśli chodzi o dyniowate – najważniejsze jest przestrzeganie właściwego terminu wysadzania (zazwyczaj po 15 maja), ponieważ nie wytrzymają one nawet niewielkiego mrozu. Niezbyt trudna jest też uprawa warzyw z rodzaju kapustnych – kapusta, brukselka, kalarepa. Należy jedynie zadbać o ich zabezpieczenie przed ślimakami, które wyjątkowo chętnie zjadają ich liście. Jeśli chodzi o selera, udaje się na glebach niezbyt ciężkich, pamiętać jednak należy o systematycznym nawadnianiu ziemi.

Stosunkowo najtrudniejsze w uprawie są kalafiory i brokuły, a także ciepłolubne papryka, bakłażan, melon czy arbuz. Nie znaczy to, że nie da się ich wyhodować w warunkach amatorskich, ale że wymagają znacznie więcej uwagi i doświadczenia.

Nie należy też zapominać o owocach. Zarówno te, które rosną na drzewach, jak i zbierane z krzewów maliny, porzeczki, agrest czy borówki powinny zagościć w naszym ogrodzie. Nie wymagają one wielu zabiegów (poza sezonowym przycinaniem), ważne jednak aby dobrać optymalne odmiany, odporne na choroby i dopasowane do naszych warunków glebowo-klimatycznych.

* * *

Czy własny ogród warzywno-owocowy ma sens ekonomiczny? Gdyby wyliczyć zainwestowany czas i środki finansowe i zestawić je z rynkową wartością produktów, to wynik byłby raczej słaby. Stosunkowo najobfitszy plon, a co za tym idzie – największe korzyści finansowe przynoszą owoce takie jak jabłka, śliwki, wiśnie czy brzoskwinie. Ekonomia to jednak nie tylko arytmetyczny rachunek kosztów i zysków – chodzi tu także o nasze zdrowie, które nie da się przeliczyć na pieniądze. Sama aktywność fizyczna związana z pracą w ogrodzie jest cenna ze względów zdrowotnych, a wszystko, co uda się nam wyhodować metodami ekologicznymi będzie nie tylko smaczniejsze, ale z pewnością zdrowsze. Zamiast leczyć skutki chorób, lepiej im zapobiegać. Własny ogród z pewnością może stać się ważnym elementem zdrowego stylu życia.


Maciej Górnicki, opoka.org.pl

Logo PZU

Partnerem akcji „Zawsze bezpieczny” jest PZU SA.

« 1 »

reklama

reklama

reklama