„Dobry Samarytanin”: Nie eutanazja, ale opieka nad osobami w końcowej fazie życia

List Kongregacji Nauki Wiary: eutanazja jest pozorną próbą rozwiązania problemu osób nieuleczalnie chorych, opartą o fałszywe założenia i sprzeczną z chrześcijańskim rozumieniem cierpienia i śmierci. Choremu trzeba towarzyszyć i zapewnić opiekę, a nie eliminować cierpienie wraz z chorym

Dokument Kongregacji Nauki Wiary „Samaritanus bonus” skierowany jest do wszystkich: w pierwszej kolejności do osób, które bezpośrednio zajmują się chorymi, ale także do prawodawców, duszpasterzy i wszystkich wiernych, aby dostrzegli wartość życia chorego i zrozumieli jego wołanie o pomoc, które mogą błędnie interpretować jako pragnienie skrócenia życia. Kwestie choroby, życia i śmierci nie mogą zostać sprowadzone do aspektów technicznych czy prawnych. Kościół docenia postępy w technologii medycznej, ale nie mogą one zastąpić spojrzenia na chorobę z perspektywy chrześcijańskiej nadziei oraz autentycznie ludzkiej wrażliwości, która nie tylko pragnie skrócić cierpienie, ale widzi chorego człowieka w całej złożoności jego sytuacji. Do duszpasterzy skierowane jest wezwanie do duszpasterskiego rozeznania wobec osób, które proszą o eutanazję. Rozeznanie takie oznacza między innymi odmowę sakramentalnego rozgrzeszenia w sytuacji, gdy osoba taka trwa w swojej decyzji.

Nie można unikać pytania: co jest prawdziwym dobrem każdego człowieka, także cierpiącego? Na pytanie to nie da się odpowiedzieć, jeśli spojrzenie zawęzimy do czysto ziemskiego horyzontu, nie dostrzegając godności osoby sięgającej poza doczesność. Wartości życia ludzkiego nie można sprowadzać do „jakości życia”. Innymi słowy, życie jest warte chronienia nie tylko wtedy, gdy dany człowiek może czerpać z życia satysfakcję, ale zawsze i w każdej sytuacji.

List podkreśla, że troska o drugiego człowieka jest czymś fundamentalnym. „Opieka nad życiem jest pierwszym obowiązkiem lekarza”, który nie zawsze jest w stanie chorego skutecznie wyleczyć, może jednak mu towarzyszyć w chorobie, łagodząc jej objawy i opiekując się chorym. Owszem, należy „wyleczyć, jeśli to możliwe, ale zawsze otaczać opieką (...) Ów zamiar nieprzerwanej opieki nad chorym stanowi kryterium oceny różnych działań, jakie należy podjąć w sytuacji choroby «nieuleczalnej». Choroba nieuleczalna nie oznacza bowiem «uniemożliwiająca świadczenie opieki»”.

Chodzi o to, aby towarzyszyć drugiej osobie w cierpieniu, trwać przy niej tak, jak Maryja, św. Jan i niewiasty trwały przy krzyżu Chrystusa. Jak mówi list: „na oddziałach intensywnej terapii i w domach opieki dla osób przewlekle chorych można być obecnymi jak funkcjonariusze lub jako osoby stojące przy chorym.” Bodajże największym nieszczęściem dla chorego jest jego alienacja, sprowadzenie do roli osamotnionego pacjenta, wobec którego wykonywane są jakieś procedury medyczne. W takiej sytuacji jego prośby o skrócenie cierpienia są w istocie wołaniem nie o eutanazję, ale o wyjście z tej nieludzkiej sytuacji, w której jest pozostawiony sam ze swoim cierpieniem, pozbawiony ludzkiej empatii i wrażliwości otoczenia.

Kongregacja zwraca uwagę na fałszywe rozumienie współczucia rozpowszechnione we współczesnej kulturze. Gdy cierpienie danego człowieka uznane zostanie jako „nie do zniesienia”, to właśnie współczuciem usprawiedliwia się eutanazję. Tymczasem prawdziwe współczucie nie polega na eliminacji człowieka, lecz na „akceptacji pacjenta, wspieraniu go w trudnościach, okazywaniu mu uczucia i uwagi oraz dostarczaniu środków łagodzących cierpienie”. Brak tego wsparcia jest pochodną indywidualizmu, „utajonej choroby naszych czasów”. Zależność od innych, która ma miejsce w przypadku osoby poważnie chorej, nie oznacza, że jej życie traci sens. Nie można bowiem sensu życia pojmować wyłącznie w kategoriach przydatności społeczno-ekonomicznej danej jednostki. Taki obraz życia prowadzi do „zubożenia relacji międzyludzkich, które stają się kruche, pozbawionej nadprzyrodzonej miłości oraz ludzkiej solidarności”.

Po zarysowaniu tego kontrastu między chrześcijańskim spojrzeniem na człowieka cierpiącego a punktem widzenia współczesnej kultury Kongregacja przedstawia szczegółowe nauczanie Kościoła w dziedzinie bioetyki, wraz z dogłębnymi uzasadnieniami. Piąty rozdział listu wyjaśnia, dlaczego eutanazja jest poważnym naruszeniem ładu moralnego – przestępstwem przeciwko życiu ludzkiemu, czynem wewnętrznie złym, „z jakiejkolwiek okazji i w jakichkolwiek okolicznościach”. „Eutanazja i samobójstwo wspomagane są porażką tego, kto o nich teoretyzuje, o nich decyduje i je praktykuje”, a prawa które legalizują eutanazję są „poważnie niesprawiedliwe”.

Dokument wyjaśnia różnicę między eutanazją a uporczywą terapią, która pojawia się, gdyby trzeba było stosować środki nadzwyczajne i nieproporcjonalne, sztucznie opóźniające śmierć pacjenta. Do środków takich nie należy jednak dostarczanie choremu pokarmu i płynów, o ile jego organizm jest w stanie je przyjąć.

Kongregacja podkreśla wagę opieki paliatywnej w przewlekłych i końcowych stadiach choroby – jednak nie w izolacji od rodziny. Szczególnie ważna rola przypada hospicjom, które potrafią łączyć profesjonalną opiekę nad chorym z duchowym i psychicznym towarzyszeniem. Dotyczy to zarówno osób starszych, nieuleczalnie chorych, jak i dzieci obciążonych tzw. wadami letalnymi czy innymi nieuleczalnymi chorobami. Chrześcijańskie zasady opieki nad nieuleczalnie chorymi dotyczą także „małych pacjentów”, których należy traktować z równą troską, ja każdego innego chorego.

Biorąc pod uwagę wprowadzone w wielu państwach przepisy legalizujące eutanazję, dokument przypomina o obowiązku uznania prawa do sprzeciwu sumienia. Nie można nakazywać osobom zatrudnionym w służbie zdrowia, aby podejmowały działania sprzeczne z ich poczuciem etyki, a w szczególności – aby uczestniczyły w czynnościach związanych z eutanazją, która nie jest formą terapii i nie mieści się w zakresie obowiązków personelu medycznego.

Bardzo istotną częścią dokumentu są wskazania duszpasterskie. Towarzyszenie w cierpieniu to bowiem nie tylko łagodzenie cierpienia, ale troska o dobro duchowe osoby chorej. Wymaga to praktykowania ludzkich i chrześcijańskich cnót empatii, współczucia oraz pocieszenia. Ważna jest tu rola zarówno kapłana, jak i rodziny.

Szczególnie trudnym pytaniem jest to, jak powinien zachować się duszpasterz wobec osoby, która poprosiła o eutanazję. Ponieważ jest to akt głęboko niemoralny, nie jest możliwe udzielenie sakramentalnego rozgrzeszenia, którego warunkiem jest istnienie żalu za grzech łącznie z jego odrzuceniem i postanowieniem niegrzeszenia w przyszłości. Bez zmiany decyzji o eutanazji rozgrzeszenie nie jest możliwe. Nie jest to wyrazem braku miłosierdzia ze strony spowiednika. Wręcz przeciwnie – jest to wyraz prawdziwej troski o dobro duchowe osoby, która postanowiła poddać się eutanazji. Troska ta oznacza wezwanie do nawrócenia i zmiany decyzji. Jednocześnie jednak kapłan nie powinien opuszczać chorego, ale być przy nim, starając się ożywić jego nadzieję i przywrócić mu chrześcijański sposób postrzegania cierpienia i śmierci.

Jak przypomina Kongregacja: „śmierć, choć naznaczona bolesnym odejściem, może stać się okazją do większej nadziei, właśnie dzięki wierze. (...) W rzeczywistości ból można znieść egzystencjalnie tylko wtedy, gdy jest nadzieja. Nadzieja, jaką Chrystus przekazuje cierpiącemu i choremu jest nadzieją Jego obecności, Jego realnej bliskości. Nadzieja to nie tylko oczekiwanie na lepszą przyszłość, lecz spojrzenie na teraźniejszość, które nadaje jej pełnię sensu”.

Choć dokument opublikowany został ponad 10 miesięcy temu, jest stosunkowo mało znany i nie pobudził jak dotąd do refleksji czy też dyskusji ani prawodawców, ani służb medycznych, ani nawet środowisk duszpasterskich.

Cały dokument dostępny jest na stronach Opoki:

https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/kongregacje/kdwiary/samaritanus_bonus_14072020.html

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama