Dali z siebie wszystko

Kampania #RazemPoEmocje autorstwa Enei, sponsora Polskiego Komitetu Olimpijskiego i polskiej reprezentacji olimpijskiej, dobiegła końca. Olimpiada za nami. Doping polskich kibiców się przydał w najważniejszych momentach igrzysk w Tokio. Przyszedł czas na małe podsumowanie tych wrażeń.

Srebro na przełamanie

Pierwszą i wielką radość w Japonii sprawiły nam wioślarki. Czwórka podwójna kobiet zdobyła srebrny medal i był to premierowy krążek dla Polski. Cieszył tym bardziej, że dość długo go wyczekiwaliśmy, przeżywając ponad tydzień serię zawodów w innych dyscyplinach. Polskie wioślarki w składzie: Katarzyna Zill­mann, Agnieszka Kobus-Zawojska, Maria Sajdak i Marta Wieliczko przerwały złą passę, zdobywając wicemistrzostwo olimpijskie. – W imieniu wszystkich pracowników Grupy Enea chciałbym złożyć paniom najserdeczniejsze gratulacje. Napisałyście kawałek historii polskiego sportu – powiedział Paweł Szczeszek, prezes Enei. – Enea oprócz tego, że jest sponsorem polskiej reprezentacji olimpijskiej i PKOl, jest również od kilku lat sponsorem polskich wioseł. Cieszymy się, że panie przeszły do historii i zdobyły dla Polski pierwszy medal w Tokio. Dziękuję raz jeszcze za emocje i radość, jaką nam wszystkim dałyście – dodał. Enea od 2017 r. wspiera polskich wioślarzy. Oprócz tego sponsoruje występujących na olimpiadzie tenisistów stołowych i zapaśników.

– Dla mnie sam wyjazd na igrzyska był wyróżnieniem. Znalezienie się wśród najlepszych to nagroda ze te wszystkie lata treningu. Medal to tylko zwieńczenie tej całej pracy – stwierdziła po przylocie do Polski Marta Wieliczko. – Teraz chcę odpocząć i po prostu poleżeć na kanapie, choć wiem, że w najbliższych dniach będzie o to trudno. Potem spędzę trochę czasu z mężem i gdzieś wyjedziemy – oświadczyła już w Polsce Agnieszka Kobus-Zawojska. Zadeklarowała też, że jeśli „jeszcze będzie się nadawała”, wystąpi na igrzyskach w Paryżu w 2024 r. – To jest po prostu jakiś kosmos. Powtarzam to jak mantrę, ale czuję się jak w jakimś śnie. Mam wrażenie, że zaraz mnie ktoś obudzi i powie: „Kasia, wstajemy, zaraz trening, jesteś spóźniona” – mówiła jeszcze na lotnisku Katarzyna Zillmann.

Pozostałe polskie osady wioślarskie uplasowały się poza podium. O brązowy medal otarli się zawodnicy z czwórki podwójnej: Fabian Barański, Wiktor Chabel, Dominik Czaja i Szymon Pośnik. Przez jakiś czas w finale płynęli na 3. miejscu, ale ostatecznie przegrali z Australijczykami zaledwie o 0,3 sekundy. Pozostał duży niedosyt. Szóste miejsca w swoich konkurencjach zajęły: dwójka podwójna mężczyzn – Mateusz Biskup i Mirosław Ziętarski, a także czwórka bez sternika kobiet: Monika Chabel, Joanna Dittmann, Olga Michałkiewicz i Maria Wierzbowska.

Waleczne rakietki

Znad wody przenieśmy się do hali i stańmy przy stole tenisowym. Na drugiej rundzie zakończyła swój udział w igrzyskach Natalia Partyka. W pierwszym meczu pewnie pokonała 4:0 w setach Australijkę. W następnej fazie jednak uległa reprezentantce Egiptu 2:4. Przypomnijmy jednak wyjątkowość Partyki. To jedna z niewielu zawodniczek występujących zarówno w igrzyskach olimpijskich, jak i paraolimpijskich. W tych pierwszych uczestniczyła już 4 razy, w tych drugich zdobyła pięć medali. Również na drugiej rundzie zakończyła przygodę w Tokio reprezentantka Polski Li Qian, która uległa rywalce z Australii 2:4.

Polskie tenisistki stołowe w składzie Partyka, Qian i Natalia Bajor zmierzyły się w 1/8 finału drużynowego z Koreankami z południa. Niestety przegrały, choć walczyły dzielnie, mając w starciu deblowym piłki meczowe.

Złoty bieg

Pozytywną niespodziankę sprawili nam z pewnością lekkoatleci ze sztafety mieszanej 4 # 400 metrów. Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic, Karol Zalewski i Kajetan Duszyński zostali mistrzami olimpijskimi, ustanawiając w finale rekord Europy. Pokonali doświadczone i faworyzowane ekipy Stanów Zjednoczonych oraz Dominikany. To zwycięstwo smakowało szczególnie dobrze ze względu na wcześniejsze zamieszanie w eliminacjach. Ze względu na rażący błąd zawodniczki amerykańskiej, która czekała na zmianę poza dozwoloną strefą, sztafeta USA została zdyskwalifikowana, by po kilku godzinach znowu znaleźć się na liście finałowej. Organizatorzy igrzysk obwinili sędziego, choć… Amerykanie przyznali się do błędu. W ostatecznej rozgrywce to jednak Polacy okazali się górą, pokonując faworytów.

À propos niespodzianek – jedną z nich zafundował nam pływak Krzysztof Chmielewski. 17-latek awansował do finału na 200 metrów stylem motylkowym, bijąc rekord Polski 17- i 18-latków. Ostatecznie zajął 8. miejsce. Przełamał w ten sposób fatum polskich pływaków, którzy po raz ostatni w olimpijskich wyścigach finałowych startowali w 2012 roku w Londynie. Na zakończenie olimpijskiej rywalizacji pływaków w Tokio dobrze zaprezentowała się Katarzyna Wasick, która zajęła piąte miejsce w finale 50 m stylem dowolnym. – To moje największe osiągnięcie w karierze, więc jestem zadowolona. Nie mam sobie nic do zarzucenia i trenuję dalej – stwierdziła pewnie pływaczka.

Było blisko

Blisko olimpijskiego podium, i to jeszcze tego samego dnia – 27 lipca – były dwie Polki: Aleksandra Kowalczuk i Klaudia Zwolińska. Pierwsza przegrała pojedynek o brązowy medal w kategorii +67 kg w taekwondo z Brytyjką Biancą Walkden. Druga w kajakarstwie górskim w finale slalomu K-1 uzyskała nawet trzeci czas przejazdu. Obie zawodniczki zakończyły rywalizację na piątym miejscu.

Wiele emocji przyniósł nam Piotr Myszka. Polski windsurfer do ostatniego wyścigu z trzynastu walczył o medale. Był już bardzo blisko, ale niestety w ostatnim starcie został zdyskwalifikowany za falstart. Polak jednak pokazał charakter i do ostatniej chwili walczył o podium, atakując z czwartego miejsca.

KAMILA RAJFUR / Gość Niedzielny 31/2021

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama