Czy świadkowie życia po śmierci mówią prawdę?

Wyobrażenia życia po śmierci pochodzące z doświadczenia śmierci klinicznej przeniknęły do kultury niemal tak samo jak przekaz biblijny, a na pewno bardziej niż dzieła mistyków. Ciemny tunel ze światłem stał się motywem wielokrotnie wykorzystywanym w literaturze, malarstwie czy kinematografii. A jak jest naprawdę opisuje w swojej książce ks. Wiktor Szponar.

Autor książki, ks. Wiktor Szponar, urodził się w 1991 roku w Sosnowcu, obecnie jest wikariuszem w parafii św. brata Alberta w Gdańsku. Przed wstąpieniem do seminarium był reporterem w TVP Gdańsk, wcześniej współpracował ze Studencką Agencją Radiową na Politechnice Gdańskiej. Ks. Wiktor Szponar osobiście spotkał się z pacjentami, przeprowadził z nimi wywiady oraz zebrał dokumentację medyczną. Czy świadkowie życia po śmierci mówią prawdę?

Według ankiet przeprowadzonych w ciągu ostatnich 40 lat, do doświadczenia NDE near-death experience, przyznaje się od 4,2 do 5% osób, które przeszły przez doświadczenie śmierci klinicznej.   Czy to możliwe, aby kilka tysięcy przebadanych ludzi, w różnym wieku, na przestrzeni kilkudziesięciu lat, z pięciu kontynentów, o różnych wierzeniach i światopoglądach, miało tę samą halucynację albo byli ze sobą w spisku? 

Doświadczenia Śmierci Klinicznej, pochodzą z chwili, gdy funkcje mózgowe są całkowicie zatrzymane. Do doświadczenia NDE near-death experience przyznaje się od 4,2 do 5% osób, które przeszły przez doświadczenie śmierci klinicznej. Książka „Życie po śmierci”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Fronda, jest pierwszym w Polsce teologicznym śledztwem dotyczącym śmierci klinicznej, w tym doświadczenia NDE, czyli near-death experience. Poniżej zamieszczamy jej fragment.


Opuszczenie ciała

Pacjenci doświadczają uczucia opuszczania ciała przez duszę. Następnie obserwują własną reanimację lub operację. Opisują także swoje „nowe ciało”. Siedemnastolatka, która się topiła w jeziorze, relacjonuje: „(…) nie wiem, dlaczego poszłam na dno na środku jeziora… Wypływałam i szłam pod wodę kilka razy i nagle doznałam uczucia, jakbym znalazła się poza własnym ciałem (…) widziałam swoje ciało w wodzie o jakieś trzy, cztery stopy ode mnie, (…) miałam cudowne, nie do opisania uczucie”.

Barbara Martini jako nastolatka przeżyła poważnych wypadek: „Widziałam drogę, a na niej wyciągnięte moje ciało, widziałam je z bardzo wysoka (…) jakichś dwudziestu metrów (…). Było dużo krwi (…). Z góry patrzyłam na chłopaka, który jechał za mną na motorze, pochylającego się nade mną. Widziałam też ludzi wychodzących z domu, którzy przecinali ulicę i biegli w naszym kierunku”.

Halina Kobiela, która przeżyła wypadek samochodowy, opowiada: „Zobaczyłam całą okolicę miejsca wypadku, ale z góry. Wszystko było bardzo wyraźne, bardzo jasne, ale to światło w żaden sposób mnie nie oślepiało. Wszystko było takie niesamowicie wyraźne, trudno mi to opisać słowami, to trzeba zobaczyć. Kiedy obserwowałam to skrzyżowanie, moja percepcja rzeczywistości i umiejętność zapamiętania informacji były bardzo wysokie”.

Inna kobieta wspomina: „(…) przestałam oddychać i stanęło mi serce. Wtedy usłyszałam, jak pielęgniarki zawołały: «Umiera! Umiera!». W tej samej chwili poczułam, że wychodzę ze swego ciała, że zsuwam się z materaca (…) potem zaczęłam się powoli unosić, (…) widziałam, jak do pokoju wbiegły pielęgniarki, (…) uniosłam się pod sufit i zatrzymałam. Obserwowałam stamtąd, jak mnie reanimowali. Usłyszałam, jak jedna z pielęgniarek powiedziała: «O Boże! Ona umarła», gdy tymczasem inna pochyliła się, żeby mi zrobić oddychanie usta-usta. Nigdy nie zapomnę jej włosów, były krótko przycięte. Potem zobaczyłam, że wtaczają do pokoju jakąś maszynę, która powodowała wstrząsy klatki piersiowej (…)”. Co warte podkreślenia, jak zaznacza Raymond Moody, wszystkie szczegóły opisywane przez pacjentów, jak np. fryzura reanimującej pielęgniarki czy kolor ubrania, zgadzają się z relacjami personelu medycznego. Gloria Polo wspomina: „Widziałam, jak moje nieruchome ciało leży na noszach na oddziale Uniwersytetu Medycznego w Bogocie. Widziałam lekarzy, jak się o mnie starali i aplikowali mi elektrowstrząsy”.

Jedna z pacjentek Akademii Medycznej w Gdańsku, którą uznano za zmarłą na skutek wykrwawienia po porodzie, relacjonuje: „Podano mi drugi zastrzyk adrenaliny i chwilę później doświadczyłam czegoś bardzo dziwnego. Uniosłam się do góry, ale nie ciałem, tylko duchem. Inaczej nie można tego nazwać. Z góry zobaczyłam swoje ciało. Pielęgniarka podawała lek dożylnie. Zegar w sali operacyjnej wskazywał godzinę 18.45. (…) Był w zasięgu mego wzroku. Później widziałam, jak pani doktor i pielęgniarki uwijają się wokół mnie, ale ze mną już nie było kontaktu. Chyba po raz trzeci podano mi adrenalinę. Wtedy straciłam kontakt ze światem zewnętrznym. Znalazłam się w ciemności – tak to odebrał zmysł wzroku, ale mózg cały pracował. Byłam w pełni świadoma”.

Andrzej Duffek oprócz tego, że widział szczegóły swojej operacji, widział i słyszał także rozmowę ordynatora z dyspozytorem z banku krwi, który po przesłaniu dwudziestu litrów krwi, ze względu na obowiązek zachowania żelaznej rezerwy pięciu litrów, odmówił wydania ich szpitalowi. Z tej rozmowy Duffek dowiedział się także, jaką ma grupę krwi. Wszystkie szczegóły się zgadzały.

Niemożliwe jest zachowanie świadomości, odbieranie bodźców zmysłami i ich zapamiętanie i przetwarzanie, w momencie kiedy zapis EEG jest płaski, a więc gdy mózg już nie funkcjonuje.

Jednak opisy wydarzeń z sali operacyjnej, pacjentów z płaskim EEG, wydają się temu przeczyć.

Jest to chyba najważniejszy wniosek z badań dr. Pima van Lommela. Wniosek ten jest także spójny z KKK: „(…) każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga (…), nie jest produktem rodziców i jest nieśmiertelna (…), nie ginie więc po jej oddzieleniu się od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili ostatecznego zmartwychwstania”. KKK naucza także: „Aby zmartwychwstać z Chrystusem, trzeba umrzeć z Chrystusem”, trzeba „opuścić nasze ciało i stanąć w obliczu Pana”.

W tym „odejściu”, jakim jest śmierć, dusza jest oddzielona od ciała. Połączy się z nim na nowo w dniu zmartwychwstania umarłych”.

Świetnie udokumentowaną medycznie śmiercią mózgową jest przypadek Pameli Reynolds. Doświadczenie śmierci klinicznej nastąpiło u niej podczas operacji tętniaka w tętnicy mózgowej umieszczonego tuż przy pniu mózgu, dlatego parametry aktywności pnia i kory mózgowej były ciągle pod obserwacją chirurgów. „Aktywność elektryczna kory mózgowej (EEG) i potencjały wywołane pnia mózgu (system monitorowania aepEX) były stale rejestrowane podczas operacji, w obu przypadkach stwierdzono całkowite ustanie ich funkcjonowania”. Do tego odcięty był dopływ krwi do mózgu ze względu na operację tętniaka. Doktor Sabom, chirurg przeprowadzający tę operację, wspomina: „W tych warunkach pacjentka była w stanie opowiedzieć szczegóły operacji (z czasu trwania operacji), doświadczyła uczucia opuszczania ciała, mogła zrozumieć rozmowy lekarzy, potem przemieszczała się tunelem w kierunku światła, kontaktowała się ze zmarłymi osobami i świadomie przeżyła powrót do swojego zimnego jeszcze ciała, po wstrząsie defibrylatorem, który osobiście widziała”.

Bardzo ciekawa jest relacja psychologa Carla Gustawa Junga, który doświadczył opuszczenia ciała w czasie zawału serca w 1944 roku. Jego opis Ziemi widzianej z kosmosu wzbudza wśród badaczy bardzo duże zainteresowanie, ponieważ zdjęcia, które potwierdziły obraz opisany przez znanego psychiatrę, wykonano dwadzieścia lat później. Wydaje się jednak, że niektórzy badacze podchodzą do tego zbyt bezkrytycznie. Pomimo że w latach 40. XX wieku nie mieliśmy zdjęć Ziemi z kosmosu, to naukowe wyobrażenia, szkice czy grafiki były już dostępne. (…)

fragment pochodzi z książki ks. Wiktora Szponara "Życie po śmierci. Teologiczne śledztwo", Wydawnictwo Fronda

Więcej o książce "Życie po śmierci. Teologiczne śledztwo", Wydawnictwo Fronda

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama