Człowiek zostawiony sam sobie nie przetrwa

- Bądźcie osobiście świadkami wierności wobec Boga, by innych tą samą wiernością duchowo zarażać, a przede wszystkim pokazywać – ona jest możliwa - mówił abp Marek Jędraszewski podczas konferencji dla Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu w Krakowie.

Metropolita podkreślił, że Jezus ukochał nas tak bardzo, że z tej miłości przeżył podwójną kenozę czyli wyniszczenie – najpierw wtedy, kiedy przyjął ludzkie ciało, a potem kiedy, będąc już człowiekiem, wyniszczył siebie, umierając na krzyżu.
– Te dni, które przeżywamy – dni oktawy świąt Bożego Narodzenia, która kończy się dzisiaj, te dni najpierw pokazują nam sam cud wcielenia i przyjścia na świat Bożego Syna, Jego narodzenie – On jest w centrum. Nie może być inaczej, bo „przez Niego wszystko się stało”. I On jest światłością świata. I On jest drogą, prawdą i zżyciem i wszystko w Nim ma swoje spełnienie i swój sens. (…) Ale dzisiaj w pierwszy dzień nowego roku w centrum staje Bogarodzica Dziewica. Ta, która dała Boskiemu Synowi człowieczeństwo – z Niej się zrodził, dzięki Niej stał się bratem każdej i każdego z nas.

Arcybiskup mówił, że dziś rozważamy szczególną godność Maryi – Bogarodzicy. Przypomniał, że to Jej dotyczy jeden z najstarszych zachowanych tekstów w języku polskim.
– To świadczy jak Ona głęboko wpisała się w historię polskiego narodu i zaskakiwać nas może i jednocześnie cieszyć, że hymn „Bogarodzica” stał się hymnem naszego narodu śpiewanym przez polskich rycerzy pod Grunwaldem. Że Jej wizerunek, która broni nas z Jasnej Góry był na pancerzach polskiej husarii. Także pod Wiedniem. Wpisana w polski los, Matka nasza, Królowa.

Metropolita przypomniał, że kiedy sto lat temu biskupi trzech zaborów mogli po raz pierwszy wystosować wspólne orędzie do Polaków, to właśnie Maryja była w nim szczególnie wspominana. Biskupi wzywali żeby 1 stycznia 1919 roku za Jej przyczyną wypraszać u Boga łaskę utrwalenia niepodległej Rzeczpospolitej.

Arcybiskup podkreślił, że i dziś potrzebujemy wstawiennictwa Matki Bożej, choć żyjemy w zupełnie innej sytuacji niż Polacy sto lat temu.
– Współcześnie próbuje się godzić w samą tożsamość naszego narodu, jego tradycję, jego związanie z Kościołem i z Matką Najświętszą. Próbuje się to pomniejszyć, niekiedy wyśmiać. Próbuje się z tym walczyć, próbuje się z przestrzeni naszego kraju w ogóle usuwać wymiar sacrum w imię tolerancji. Już biały opłatek niektórych denerwuje, a obecność księdza każe wzywać, żeby się usunął. To ma miejsce dzisiaj. I nie wolno nam tych faktów nie widzieć i nie wolno nam nie próbować wniknąć w to, dlaczego tak się dzieje.

Świat zachodni odwraca się od chrześcijańskich korzeni systematycznie od czasów Wielkiej Rewolucji Francuskiej – a zatem trwa to już dwa wieki. Pozostaje pytanie jak to się skończy – jacy ludzie będą tu za jakiś czas żyli i co będą wyznawać. Wszystko to generuje kryzysy rodziny i małżeństwa, które dotykają także naszą ojczyznę.

Pytania o to, co zrobić, by ci, co zawierają małżeństwo przetrwali wybrzmiały już 60 lat temu w dramacie Wojtyły „Przed sklepem jubilera”.
– Jedynie wiara pozwala trwać do końca miłością prawdziwą, ofiarną, przebaczającą, pozwalającą ciągle na nowo zaczynać. Bo człowiek zostawiony sam sobie nie przetrwa.

Jako lekarstwo na toczący małżeństwa kryzys metropolita wskazuje na Świętą Rodzinę i ich zachowanie w niezwykle trudnej sytuacji – Maryja w stanie błogosławionym, a Józef  wie, że nie jest ojcem tego dziecka.
– Maryja pytała jak to możliwe. Usłyszała – zadziała w Tobie Duch Święty i uwierzyła. Uwierzyła Bogu, który zażądał od Niej rzeczy po ludzku niemożliwej. Uwierzyła Bogu, bo była przekonana, że ta Jej wiara utoruje drogę Boga do innych, dziecko, które się narodzi będzie Zbawicielem świata. Św. Józef pełen niepokoju chce oddalić Maryję i słyszy głos anioła – weź Ją do siebie. Weź całą odpowiedzialność za Nią i za dziecko. Co więcej temu dziecku nadaj imię Jezus, co znaczy Bóg jest zbawieniem. I ponieważ Józef wierzył Bogu i wierzył w  Boga uczynił tak jak kazał mu anioł. I z tej wierności obojga wobec Boga przyszedł na świat Zbawiciel świata.

Arcybiskup podkreślił, że oni byli razem dzięki wierze i dzięki niej rozwijali się.
– Bardzo głęboki kryzys małżeństwa i rodziny trwa dlatego, że brakuje wiary w Boga. Brakuje zawierzenia swego życia Bogu aż do końca. Brakuje fundamentu, skały, na której trzeba wciąż na nowo budować życie swoje i tych osób, z którymi się złączyło poprzez sakrament małżeństwa.

Metropolita wezwał siostry nazaretanki, by każde małżeństwo i każdą rodzinę otaczały miłością wypływającą z wiary i troszczyły się o fundament ludzi, z którymi poprzez charyzmat swojego powołania się spotykają.
– Troszczcie się o wiarę tych ludzi. Wiarę, która będzie potwierdzana wiernością małżonków każdego dnia. Wiarę, która jest łaską, a więc czymś co łatwo utracić. Ale jednocześnie jest łaską, którą można, poprzez modlitwę, wierność, ofiarę w sobie pomnażać. Bądźcie osobiście świadkami wierności wobec Boga, by innych tą samą wiernością duchowo zarażać, a przede wszystkim pokazywać – ona jest możliwa.

Arcybiskup podkreślił, że życie sióstr jest podobne do życia Świętej Rodziny – prowadzone w ukryciu, ale nieodzowne współczesnemu światu – jako świadectwo szczęśliwej wierności Bogu i jako zaplecze modlitewne.

Spotkanie zakończyło wspólne kolędowanie.

Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu powstało w drugiej połowie XIX wieku w Rzymie, choć założyła je Polka – bł. Franciszka Siedliska. Pierwszy dom zakonny na ziemiach polskich powstał w 1881 roku w Krakowie. Siostry prowadzą życie na wzór życia Jezusa, Maryi i Józefa, nieustannie szukając woli Bożej. Nazaretanki posługują na wiele sposobów: prowadzą przedszkola, szkoły, domy samotnej matki (gdzie funkcjonują także „Okna życia”), opiekują się osobami starszymi, chorymi i niepełnosprawnymi. Oprócz tego każdego dnia szczególną opieką modlitewną otaczają rodziny.

Justyna Walicka, Archidiecezja Krakowska

źródło: Joanna Adamik, Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej, www.diecezja.pl

FOTORELACJA

Nagranie - soundcloud.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama