Chrześcijanie w Iraku: naszym jedynym obrońcą jest Jezus Chrystus

Chrześcijanie, którzy powrócili do Iraku po pokonaniu Państwa Islamskiego, żyją w ciągłym strachu.

Obawiają się miejscowej milicji i powrotu dżihadystów. Wielu z nich decyduje się na powtórną emigrację. Według raportu Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie za cztery lata może ich tam być aż o 80 proc. mniej niż przed inwazją ISIS.

Jednym z największych zagrożeń są miejscowe służby porządkowe, szczególnie te wspierane przez Iran, które zastraszają ludność i żądają od niej pieniędzy. „Milicja wymknęła się spod kontroli. Do tego w okolicy wciąż pojawiają się dżihadyści, którzy zabijają zarówno żołnierzy jak i cywilów” – mówi iracki ksiądz Karam Shamasha.

Nie chcemy być obywatelami drugiej kategorii

    „Milicja nie zapewnia ochrony, jaką mogłyby dać wojska rządowe. Brakuje pieniędzy, a dyskryminacja religijna osłabia naszą wspólnotę. Chrześcijanie są prześladowani na uniwersytetach, nie mają też szans na lepszą pracę i objęcie wyższego stanowiska. Nie można nawet bezpiecznie przemieszczać się z parafii do parafii, gdyż połowa diecezji znajduje się pod kontrolą bojówek szyickich, a druga kurdyjskich – mówi ks. Karam Shamasha. – To prawda, że datki wielu dobroczyńców pozwoliły odbudować nasze kościoły, szkoły i wioski, ale wraz z pandemią koronawirusa ten proces niestety został zatrzymany. Obecnie naszym jedynym obrońcą jest Jezus Chrystus, ale ze strony rządu nie mamy żadnej pomocy. Oczywiście politycy rozmawiają, przychodzą zrobić sobie zdjęcia, ale i tak na koniec zostajemy sami z naszymi problemami. Tymczasem zasługujemy na to żeby tutaj być, nie chcemy być obywatelami drugiej kategorii. Obecna sytuacja uniemożliwia nam życie na ziemiach, na których jesteśmy od pierwszego wieku po Chrystusie.“

« 1 »

reklama

reklama

reklama