Aborcja wyborem kobiety? Fakty mówią co innego

Statystyki i osobiste historie kobiet, które popełniły aborcję wskazują, że wbrew propagandzie „pro-choice” aborcja nie jest wyborem kobiet. Ponad 64% przyznaje, że ich aborcja dokonana była pod presją. Tak jak Layla, która stała się ofiarą szantażu emocjonalnego.

Layla miała 15 lat, gdy rodzice zmusili ją do aborcji. Jej matka znęcała się nad nią fizycznie i emocjonalnie, a ojciec ignorował to znęcanie się, nie broniąc swojej córki. Kiedy Layla dowiedziała się, że jest w ciąży, ona sama i jej chłopak chcieli zatrzymać dziecko, ale rodzice zmusili ją do aborcji.

„Byłam szczęśliwa,” stwierdziła Layla. „To było coś, czego pragnęłam. Wychowałabym moje dziecko, by wiedziało jak bardzo jest wyjątkowe”.

Layla próbowała ukryć swoją ciążę przed rodzicami. Zwierzyła się jednak przyjaciółce, a ta powiedziała swojej matce, ta zaś przekazała informację rodzicom Layli.

„Mój ojciec wpadł w panikę,” powiedziała Layla. „Wrzeszczał i wściekał się, że muszę poddać się aborcji. Byłam zbulwersowana - jak mogłam przerwać ciążę dziecka, którego tak bardzo pragnęłam? Które już kochałam?”

Ojciec nie przestawał jej dręczyć. Jak mówi Layla:

„Nigdy nie widziałam mojego ojca w takim stanie, w jakim był w tym czasie. To było tak, jakby ktoś porwał mojego łagodnego rodzica i zastąpił go kimś agresywnym i wrednym. Wykrzykiwał podłe słowa pod moim adresem, w kółko pokazywał palcem w geście oskarżenia.

To nie było tak, że nigdy wcześniej nie słyszałem, jak krzyczy i mówi brzydkie rzeczy, ale przed tym dniem było to skierowane tylko do mojej matki. Teraz ojciec, który kiedyś nazywał mnie swoją małą księżniczką, bezlitośnie mnie bił.”

Matka Layli również chciała, by poddała się aborcji. Layla zastanawiała się: „Gdzie bym poszła, gdyby mnie wyrzucili?”.

Ojciec Layli podtrzymywał nieustanną presję: „Mój ojciec nie odpuszczał, dzień w dzień. Byłam w sali tortur, tylko że cela więzienna była moim domem, a wrogim żołnierzem był mój własny ojciec”.

W końcu Layla pozwoliła rodzicom zabrać ją do Planned Parenthood. Tam zobaczyła pracownicę, która „nie wyglądała zbyt profesjonalnie. Jej uniform był podarty i brakowało w nim kilku guzików”.

Planned Parenthood zazwyczaj nie pokazuje kobietom ich zdjęć ultrasonograficznych, ale w tym przypadku pracownica to zrobiła. „Jak tylko zobaczyłam małe dziecko z bijącym sercem, wymiękłam,” powiedziała Layla. „Zaczęłam się gwałtownie trząść, gorące łzy spływały mi po twarzy. W środku krzyczałam. Nie mogę tego zrobić! Nie chcę tego robić!”

Była tak zrozpaczona, że pracownik zabrał ją z powrotem do rodziców i powiedział im, że „nie jest gotowa” na aborcję. Jej ojciec był wściekły. „Całą drogę do domu byłam obrzucana wyzwiskami i wyśmiewana... Jeśli w pierwszym tygodniu presja była już duża, to w kolejnym podwoiła się” - powiedziała.

W końcu ojciec powiedział jej, że jeśli odmówi aborcji, popełni samobójstwo. Layla zadawała sobie pytanie:

„Co powinnam zrobić? Nie byłam pewna, czy mój ojciec mówi poważnie, ale w ciągu ostatnich kilku tygodni był zupełnie inny. Jego groźba wydawała się całkiem realna. Czułam się tak, jakbym była rozdarta na dwie części.

Kazano mi dokonać straszliwego wyboru: śmierć mojego dziecka albo śmierć ojca.”

Ten szantaż emocjonalny był dla Layli ogromnym obciążeniem psychicznym. Bała się, że ojciec spełni swoją groźbę. A matka namawiała ją do aborcji, mówiąc, że jeśli tego nie zrobi, ojciec się z nią rozwiedzie.

Layla czuła się teraz odpowiedzialna za życie ojca i małżeństwo rodziców. Wyjaśniła: „Nie mogłam tego dłużej znieść. Jak mogłam urodzić to dziecko sama, bez żadnego wsparcia? Gdzie bym poszła?”

Jej matka umówiła się na wizytę w innej placówce aborcyjnej i powiedziała Layli, że tam otrzyma poradę. Layla opisała to tak zwane poradnictwo:

„Spotkałam się z doradcą, który powiedział mi, że to wcale nie było dziecko. Że to był raczej mały ‘obcy’. Powiedziała, że to w porządku - że tak właśnie postępują dziewczyny w mojej sytuacji.”

Na tym zakończyło się moje „poradnictwo”. Starałam się wierzyć, że to, co mi powiedziano, było prawdą. W tym momencie byłam już całkowicie odrętwiała. Moje ciało mogło być obecne, ale reszta mnie była gdzieś głęboko w środku.

Layla opisała aborcję jako „szybką, ale bolesną”. Powiedziała:

”Nie podano mi żadnych środków uspokajających ani znieczulających. Pielęgniarka trzymała mnie za rękę, ale lekarz nie spojrzał na mnie ani nie odezwał się słowem. Najgorszy ze wszystkiego był przerażający dźwięk zawartości mojej macicy, która była zasysana przez rurkę.

To będzie mnie prześladować przez bardzo długi czas.

Dziewczyna cierpiała z powodu bólu emocjonalnego i traumy przez wiele lat po aborcji. Powiedziała: „Przez długi czas byłam sama w morzu żalu i bólu. Wszystko się wyłączyło, a ja byłam zdolna tylko do płaczu”.

Ojcu swojego dziecka powiedziała, że poroniła. W końcu, wiele lat później, odnalazła pokój wewnętrzny dzięki wierze.

Historia Layli nie jest wyjątkowa. W internecie odnaleźć można wiele świadectw kobiet, które zamiast otrzymać wsparcie ze strony najbliższych i profesjonalistów, spotkały się z naciskami, szantażem emocjonalnym, rysowaniem najczarniejszych scenariuszy, tak jakby urodzenie dziecka było największą życiową tragedią. Wiele z tych historii publikuje portal liveaction.org, z którego zaczerpnęliśmy też opowieść Layli.

Badania opublikowane w Journal of American Physicians and Surgeons wykazały, że prawie 74% kobiet, które zwróciły się po poradnictwo poaborcyjne, stwierdziło, że spotkały się z presją, by usunąć ciążę. Ponadto badanie przeprowadzone przez Instytut Elliota wykazało, że 64% kobiet, które dokonały aborcji, zrobiło to pod presją.

« 1 »

reklama

reklama

reklama