Czterej kardynałowie napisali list do papieża ws. wyjaśnień nt. „Amoris laetitia”

O wyjaśnienie spornych – ich zdaniem – fragmentów adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia” zaapelowało do Franciszka czterech kardynałów w liście z 19 września, ujawnionym 14 listopada.

Wobec braku odpowiedzi na swój list, zatytułowany "Dubia [Wątpliwości]. W poszukiwaniu wyjaśnień: apel o rozwiązanie węzłów w «Amoris laetitia»", skierowany na ręce nie tylko papieża, ale także prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Müllera, postanowili oni go upublicznić. Podkreślili, że celem ich inicjatywy jest „kontynuowanie refleksji i dyskusji” z udziałem „całego ludu Bożego”. Pięć wątpliwości, wyrażonych w liście kardynałów, dotyczy punktów 300-305 adhortacji „Amoris laetitia”.

Pierwszą jest pytanie czy obecnie można udzielać rozgrzeszenia i w konsekwencji dopuszczać do Komunii św. osoby, które mając zawarty ważnie związek małżeński, żyją z inną osobą i współżyją z nią seksualnie, bez spełnienia warunków, przewidzianych w adhortacji „Familiaris consortio” (84) i potwierdzonych następnie w adhortacjach „Reconciliatio et paenitentia” (34) i „Sacramentum caritatis” (29) [chodzi o rezygnację ze współżycia seksualnego - KAI]. - Czy wyrażenie „w pewnych przypadkach” z przypisu 351 do punktu 305 adhortacji „Amoris laetitia” można zastosować do osób rozwiedzionych, które w nowym związku współżyją seksualnie? - pyta czterech kardynałów.

Ich druga wątpliwość dotyczy tego, czy po publikacji punktu 304 „Amoris laetitia”, nadal ważne jest nauczanie z punktu 79 encykliki św. Jana Pawła II „Veritatis Splendor, oparte na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła nt. istnienia absolutnych norm moralnych, które zabraniają czynów ze swej istoty złych, co jest wiążące bez wyjątku.

Trzecia wątpliwość została wyrażona w pytaniu czy po „Amoris laetitia” (301) nadal można twierdzić, że osoba, która notorycznie żyje w sprzeczności z przykazaniami prawa Bożego, np. w przypadku cudzołóstwa, znajduje się w obiektywnej sytuacji ciężkiego grzechu.

Wątpliwość czwarta dotyczy tego, czy po stwierdzeniu „Amoris laetitia” (302), że okoliczności mogą zmniejszać moralną odpowiedzialność za czyny, nadal należy uważać za ważne nauczanie św. Jana Pawła II z encykliki „Veritatis splendor” (81), oparte na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, zgodnie z którym „okoliczności lub intencje nie zdołają nigdy przekształcić czynu ze swej istoty niegodziwego ze względu na przedmiot w czyn „subiektywnie” godziwy lub taki, którego wybór można usprawiedliwić”.

Wreszcie piąta wątpliwość dotyczy tego, czy po „Amoris laetitia” (303) należy nadal uważać za ważne nauczanie św. Jana Pawła II z encykliki „Veritatis splendor” (56), oparte na Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła, które wyklucza twórczą interpretację roli sumienia i podkreśla, że sumienie nigdy nie jest upoważnione do legitymizowania wyjątków do absolutnych norm moralnych, które zabraniają czynów ze swej istoty złych ze względu na ich przedmiot.

Opisując i komentując całe wydarzenie, włoski watykanista Sandro Magister zwrócił uwagę, że autorzy listu wyjaśnili powód swego zatroskania i potrzeby napisania go, przywołując werset z 18. rozdziału Ewangelii św. Mateusza, mówiący o potrzebie upomnienia grzeszącego brata w obecności dwóch lub trzech świadków. Takim świadkiem jest dla nich wspomniany kard. Müller, którego niedawno przyjął na cotygodniowej audiencji Ojciec Święty, ale ani on, ani prefekt nie odpowiedzieli dotychczas na list, przy czym – zdaniem Magistera – nastąpiło to „oczywiście z woli” papieża.

Kardynałowie: Amerykanin Raymond Leo Burke, Niemcy – Walter Brandmüller i Joachim Meisner oraz Włoch Carlo Caffarra sporządzili swój list w klasycznej formie pięciu pytań skierowanych do Kongregacji Nauki Wiary, na które zazwyczaj odpowiada ona krótko: „tak” lub „nie”. Zwykle też dodaje się w takich okolicznościach, że odpowiedzi te zaakceptował i zatwierdził Ojciec Święty. I właśnie brak odzewu ze strony zarówno Franciszka, jak i kardynała-prefekta skłonił autorów do ujawnienia, po prawie dwumiesięcznym oczekiwaniu, treści listu.

Magister przypomniał, że rok temu, gdy rozpoczynało się zgromadzenie Synodu Biskupów nt. rodziny, nieco podobny list – wyrażający zatroskanie i zaniepokojenie ich autorów ewentualnymi zmianami nauczania Kościoła głównie nt. nierozerwalności małżeństwa i możliwości dopuszczenia do sakramentów osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach – wystosowało 13 kardynałów kurialnych i diecezjalnych. Tym razem chodzi o purpuratów nie pełniących już żadnych urzędów kościelnych, głównie ze względu na wiek. Według watykanisty oznacza to, iż autorami są ludzie „wolni”, mający większą swobodę ruchów, co jest tym istotniejsze, że ich poglądy podziela wielu innych hierarchów: kardynałów, arcybiskupów i biskupów z Zachodu i Wschodu, piastujących wysokie stanowiska w Kościele, którzy jednak z różnych powodów „wolą pozostawać w cieniu”.

W dniach 19-20 listopada w Rzymie zbierze się Kolegium Kardynalskie na konsystorzu zwołanym przez papieża i – jak sądzi włoski znawca spraw kurialnych – apel czterech kardynałów będzie z całą pewnością przedmiotem ożywionej dyskusji na tym zgromadzeniu.

W tym kontekście Magister przypomniał, że długa droga do „Amoris laetitia” rozpoczęła się na konsystorzu w lutym 2014 r., gdy – w ramach przygotowań do pierwszego, niejako wstępnego, zgromadzenia Synodu Biskupów nt. rodziny, które obradowało w październiku tegoż roku – papież powierzył kard. Walterowi Kasperowi opracowanie wstępnej relacji przedsynodalnej. Chodziło w niej przede wszystkim o takie ujęcie nauki Kościoła, która umożliwiłaby przynajmniej otwartą dyskusję nt. dopuszczenia osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, do sakramentów, zwłaszcza komunii św. Dokument przygotowany i przedstawiony przez emerytowanego niemieckiego kardynała kurialnego od razu wywołał burzę oraz gwałtowne spory i podziały w Kościele, i to na długo przed rozpoczęciem Synodu.

Owocem tamtych głębokich dyskusji była m.in. wspomniana deklaracja 13 kardynałów sprzed roku, a dziś – dodatkowo jeszcze po ukazaniu się w kwietniu br. wspomnianej adhortacji papieskiej – list 4 kardynałów.

Za szczególnie znamienne watykanista włoski uznał fakt, że „po obu stronach barykady” stoją purpuraci niemieccy: z jednej strony kard. Kasper – jako „sprawca” całego zamieszania i w dalszym ciągu gorący zwolennik odejścia Kościoła od sztywnego stanowiska w sprawie rozwodników oraz po drugiej kard. Brandmüller – emerytowany przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych i kard. Meisner – arcybiskup-senior Kolonii. Jest jeszcze oczywiście kard. Müller, który był jednym z 13 sygnatariuszy listu z 2015 roku.

„Podział w Kościele istnieje. I głośno przebiega właśnie przez ten Kościół niemiecki, który dla wielu stanowi najbardziej zaawansowaną szpicę zmian” – napisał Magister. Dodał, że w obliczu tych wydarzeń Franciszek milczy, być może dlatego, że uważa, iż „opozycje pomagają”, jak wyjaśnił to swemu współbratu jezuicie o. Antonio Spadaro we wstępie do wydanego niedawno zbioru swych przemówień z czasów, gdy był arcybiskupem Buenos Aires.

Nawiązując do tej myśli, że napięcia nie zawsze muszą być rozwiązane lub potwierdzone i nie zawsze są sprzecznościami, autor komentarza zauważył, że w tym wypadku chodzi właśnie o wyjaśnienie, czy mamy do czynienia ze sprzecznościami oraz o kluczowe zagadnienia nauczania i życia Kościoła, zawarte w „Amoris laetita”.

kg, pb (KAI) / bd, Watykan

« 1 »

reklama

reklama

reklama